wtorek, 8 stycznia 2013

Noworocznie

łooo, wieki mnie tu nie było...ale jak zobaczyłam,że ostatni wpis naskrobałam 25-tego listopada to przeraziłam się, aż tak dużo czasu mnie tu nie było?! Szok!!
A co u nas...hmmm...w grudniu udało się zaliczyć pobyt w Szpitalu w związku z tym niedoborem wzrostu Młodego...swoją drogą to na samym wstępie okazało się,że nie jest z tym aż tak źle - Pani doktor jeszcze raz sama na swojej aparaturze zmierzyła Go (a On nawet współpracował chętnie) i okazało się,że chyba ostatni pomiar znów był zły (tym razem zaniżony),bo chyba przez ten miesiąc nie urósł chyba 3 cm? Tak czy inaczej 13-stego grudnia położyliśmy się na 2 dni do Szpitala...w sobotę wyszliśmy...część wyników już Pani Dr przekazała mi telefonicznie a na pozostałe jeszcze czekam...mając komplet będziemy decydować do dalej..ale najpewniej trzeba będzie wybrać się do gastroenterologa..będę martwiła się (ewentualnie) później..w Szpitalu mieli nam też wykonać badania odpornościowe (wielokrotne odkładane) i sama aż jestem ciekawa, czy je zrobili i jak wyszły, z wyoisu (na który wciąż czekam) myślę,że się dowiem...
święta minęły nawet miło, szybko i o dziwo ZDROWO i nawet obawiałam się,że po świętach dopadnie nas jakieś choróbsko (bo w święta mieliśmy do czynienia z kilkoma kichającymi i kaszlącymi dzieciakami) a tu nie! Może ten znienawidzony przez Młodego tran daje radę..
Sylwestra spędziliśmy we własnym (wciąż trzyosobowym) gronie..i nawet miło było...były tańce ;) i prażenie popkornu...którym Młody strasznie się zajadał - po raz pierwszy :)
A co poza tym? Kurcze do przedwczoraj napisałabym,że w życiu małżeńskim względna sielanka (bywały zgrzyty ale nawet szybko o nich zapominaliśmy)...niestety czas sielanki odszedł w niepamięć w niedzielę...ale na szczęście tylko na 2 dni...i teraz pomalutku znów odbudowujemy spokój...a ja odliczam dni do kolejnych staranek :) W końcu nie poddaję się! Dalej walczę o rodzeństwo dla Młodego... W pracy wywalczyłam układ z szefem...więc nie zwolnił mnie...na pewnych zasadach (o których na forum publicznym wolę nie pisać)...
kurcze, tyle pokrótce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz