sobota, 14 grudnia 2013

Tourne po specjalistach czas zacząć

Ostatnio u nas pora między 3 a 4 to czas gdy najczęściej Igor mimo,że nakarmiony spać nie chce, płakać nie płacze ale spać nie chce...rozgląda się dookoła i smieje i guga :)
Wczoraj spędziliśmy cały dzień w Łodzi. Najpierw byliśmy w poradni patologii noworodka w ICZMP i tam Igorek miał też robione powtórne USG przezciemiączkowe głowy(bo pierwszy raz miał robione po porodzie jeszcze w naszym szpitalu)czy np nie ma krwiaków czy wylewów w mózgu i na wizycie i na USG wszystko było ok...następna konsultacja w kwietniu i tak i jak nadal będzie wszystko OK,bo niestety dowiedziałam się,że to,że to,że teraz jest OK nie musi oznaczać,że nasze powikłania poporodowe nie dadzą znać o sobie później to do roku czasu jeździć tam będziemy. Potem pojechaliśmy do galerii (a w nocy odczułam,że chyba przewiało mnie i musiałam robić gorący kompres na piersi...swoją drogą gift od Aventu fajnie się sprawdza,jak któraś by kupowała laktator z Aventu to polecam wersję z prezentem dla Mamy...ja swego czasu te kompresy żelowa używałam jako termoforku na bolący bruszek Igorka :) gdy Matka zaszalała z jedzeniem i Dziecko cierpiało :( ). Po 15 mieliśmy konsultację u neurologa i na szczęście tam też ok ale dostaliśmy profilaktyczne zalecenia (jak nosić głównie) a za 2 m-ce mamy pokazać się i mamy poczynić efekty no i wtedy też prawdopodobnie spotkać będziemy się musieli z rehabilintatem (też profilaktycznie,bo skoro poród obciąża Go w jakiś sposób to trzeba profilaktycznie działać,by wyrównać Jego szanse na zdrowy rozwód)...pominę fakt,że te wizyty są prywatne a więc płatne (poza patologią of kors),ale na zdrowiu dziecka nie zamierzam oszczędzać! A tak na marginesie dodam,że Igor był cudowny (od kilku dni guga) i gadał i słodko usmiechał się do pań pielęgniarek i pani neurolog :) Jak tylko Ktoś Go zagadywał to odwdzięczał się pięknym uśmiechem :)
No i dodam jeszcze,że po raz kolejny (jak było w przypadku Kuby) odczułam jak wielka wygoda jest z karmieniem piersią, pokarm zawsze gotowy do podnia :D
I tym sposobem od ok 5 (a wliczając,że miałam karmenie ok 4 to nawet i od 4tej licząc) do północy,gdy kładłam się spać (a wróciliśmy przed 20 do domu) byłam na nogach i ledwo żyłam....no i zamiast teraz spać to wlączyłam kompa :P

Wczoraj zdenerwowałam się na Starego i aż dziś rano przed Jego wyjściem do pracy (przed 6....a nie spałam od ok 4) musiałam Mu to i owo powiedzieć do sluchu...sam nalegał, pytajac co mi jest! Nie chodzi o to,że ja chce by rzucił pracę i siedział z nami, nie chodzi też,by nie brał dodatkowych zleceń, bo wiadomo jak chcemy myśleć o własnym domku to trzeba zarabiać i odkładać...nie wymagam od Niego również,żeby wracając wieczorem do domu po cięzkiej fizycznej pracy zacharowywał się w domu...prawda jest taka,że jak wraca ok 19-20 to ja już jestem ze wszystkim ogarnięta,w tym kąpaniem Obu a Igor najczęściej już śpi..wtedy też w trójkę zjadamy kolację (też oczywiście sama się nie zrobiła)...więc pytanie czego oczekuję? Małych gestów...np pozmywania tych TRZECH talerzy i trzech kubków po kolacji,bo reszta (a więc wszelkie garnki itd) najczęściej "umyły się same" podcas przygotowywania posiłku...oczekuję też,że nie będzie (o co proszę G od zawsze) nie rozrzucania swoich i Kubusia ciuszków przed kąpielą po pokoju (a nawet i całym mieszkaniu) a rozebraniu się w łazience,co w przypadku Kuby jest tymbardziej wskazane,bo wiadomo,że średnio przyjemne jest latanie nago przed kąpielą po zimnym mieszkaniu (masakra jak u nas zimno...okna mają naturalną wentylacją i wiatr nieźle hula nam w mieszkaniu). Czego jeszcze oczekuję? By wziął Kubę z wanny po kąpieli, a jakby czasem igor nie spał jeszcze albo obudził się w trakcie to by Tata zajął się Nim, skoro ja w tym czasie albo kuchnię albo łazienkę (z Kubą!) okupuję...a jak wyjątkowo w sobotę jest w domu to by pomógł w sprzątaniu...niech by tylko ogarnął kuchnię (sam zawsze wybiera tę część sprzątania) i np odkurzył mieszkanie...a odkąd mamy mocny odkurzacz to trwa to szybciej zdecydowanie i ja lubię szaleć z odkurzaczem :)
Co ponadto oczekuję? By w sytuacji jak wczoraj,gdy pojechaliśmy na zakupy (w planach były zakupy dla dzieci) kupił coś i mnie...a nie kupił sobie spodnie - BO MUSI a mnie po fakcie oznajmił,że gdy przed zakupami pytał czy i ja coś będę kupowała sobie (a ja odpowiedziałam,że nie,bo wciąż nie doszłam do formy po porodzie i nie chcę na mnie słoniową kupować ciuchów) to nie chodziło Mu,żebym wydawała swoje zaległe pieniądze urodzinowe (od Niego), ale chciał mi dać od siebie! Naprawdę szkoda,że nie wiedziałam,że mogę liczyć na dodatkowy zastrzyk gotówki! A dodam,że ja swój ostatni zasiłek prawie cały wydałam głównie na dzieci: zakupy w aptece internetowej sporo kosztowały no i prezenty dla Trójki na Gwiazdkę i dl chłopców na Mikołaja i Gwiazdkę) i wiele wiele wiele innych zakupów poczyniłam,więc na zakupy dla siebie nie starczyło,a urodzinowych szkoda mi było :( Jak zwykle jak mam mało pieniędzy to każdy grosz oglądam z każdej strony zanim wydam :(
Wczoraj też miło by było,gdyby pomógł w ubieraniu choinki a nie ograniczył się że przyniósł ją, rozstawił i rozwiesił bombki..albo gdy prosiłam by odkurzył to by to naprawdę zrobił,a nie musiałam sama w końcu :( Albo chociaż panował nad rozrabiającym i wyprowadzającym mocno z równowagi Mamę Kubusiem! Swoją drogą w galerii też dał Kuba nieźle popalić...pominę fakt,e gdy Tatuś przymierzał ciuszki to akurat nastąpiło apogeum Jego humorów (Kuby of kors) i miałąm mega urwanie głowy bo z jednej strony Kuba biegając po sklepie i zabierający mi Igora w wózku, z drugiej stroy igor, który obduził się i był głodny i trzeba było Go wozić w tę i spowrotem no i trzecie dziecko a więc taremu który siedział w przymierzalni i przynieś Mu to przynieśc tamto, a w międzyczaasie,gdy puszczałam wózek by podejść do Starego to już Kuba Igora porywał ! Mówię Wam cyrk na kółkach i nieźle ludzie się gapili...a już w szczególności,gdy Kuba złpał focha i musiałam wziąć Go na ręce...a w ręku wózek i do tego Stary wciąż coś chcący! A już napewno miło by było,gdyby chociaż sprawiał wrażenie,że pomaga a nie położył się z Igorkiem - BO ON TERAZ DZIECKIEM ZAJMUJE SIĘ! A dodam,że Igor leżał grzecznie i nie wymagał żadnego zajmowania się Nim!
No więc szłam spać z wielkim poczuciem,że jestem nie szanowana w domu i dlatego od rana miałam nos na kwintę...zobaczymy co wyjdzie z Jego deklaracji,że zmieni się!
Póki co wrócił z pracy koło południa i od razu zabrał się do roboty - jak obiecał sprzątnął w kuchni, zjadł zupę, którą Mu przygotowałam i pojechał na dodatkowe zlecenie...a oprócz tego dał mi mały zastrzyk gotówki "masz rację,głupio się wczoraj zachowałem,że sobie kupiłem a Tobie nic"...czyżby jednak naprawdę coś Go ruszyło? OBY! Mam szczera nadzieję,szczególnie,że od jakiegoś czasu (minimum kilka miesięcy) jest jakoś lepiej w nasyzm małżeństwie...nawet mogłabym zaryzykować stwierdzzenie,że bywa sielanka :D





I ciekawe,kiedy pożałuję znów tych słów?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz