piątek, 1 kwietnia 2011

Sen wiosenny?

Moje dziecię po przyjeździe od babci, ku mojemu zadowoleniu i jednocześnie wbrew temu czego się spodziewałam znów zasypia mi dwukrotnie w ciągu dnia...pierwsza drzemka zdarza się dość regularnie-co dziennie ok 11-11:30 a najczęściej dokładnie (co najwyżej z kilkuminutowymi odchyłkami) o 11:30. Z drugą drzemką bywa różnie-tzn Młodemu zazwyczaj szkoda czasu na spanie-jest zbyt zajęty...i w sumie mógłby już nie zasypiać,tyle,że efekt byłby taki,że ok 18-18.30 byłby już bardzo śpiący a tym samym mocno uprzykrzyłby życie rodzicom i wieczorne czynności byłyby wykonywane przy akompaniamencie Puchatka. Dlatego zazwyczaj staram się by spał jednak po południu..ale zazwyczaj udaje się to ok 17 a nawet i później-choć staram się by jeśli nie zasnął do 17:30 już nie "pomagać Mu w zasypianiu". Wczoraj np usnął nam o 17:50 (na przemian usypialiśmy Go ze Starym) i spał UWAGA do 19:50...już bałam się co to będzie..i ostatecznie w sen nocny zapadł ok 21:30..a ostatnio niestety (po przyjeździe od babci) Synuś chce tylko Mamę-tzn by Ona Go usypiała i często w ogóle do Taty nie chce iść-ryk jest straszny...przedwczoraj Tata usypiał Małego a Mama poszła kąpać się...i przez cały czas kąpieli słyszałam przeraźliwy płacz...starałam się więc jak najszybciej zrobić co miałam zrobić i iść przejąć Młodego,ale wtedy właśnie płacz ustał-Młody zmęczony płaczem zasnął.

Ostatnio w ogóle mój wolny czas ograniczył się do maleńkiego minimum gdy dziecię śpi...Pobudka jest między 7-8 i do 11:30 (jak wyżej wspomniałam) zajmuję się Młodym, w tym czasie usiłując dobudzić się i zjeść śniadanie...potem gdy już mam "wolne" co dzień wybieram robienie czegoś zamiast snu (który codziennie obiecuję sobie!), te 1-1,5godziny mija stanowczo za szybko-zwykle ogarnę kuchnię i siebie...i słyszę głos z "sypialni". ostatnio jestem mniej wrażliwa na pewne sprawy więc pozwalam Młodemu chodzić po kuchni (i całym mieszkaniu) i choć staram się często odkurzać to jednak zdaję sobie sprawę z tego, że sierść psa czy kurz czy wreszcie piasek przyniesiony z dworu na butach jest gdzieniegdzie na podłodze ale mimo to pozwalam raczkować po tej niesterylnej podłodze...inaczej wychodząc z naszego najbardziej sterylnego pokoju musiałabym za każdym razem zostawiać Słoneczko za zamknięciem...a tego On nie zniesie.
Tak więc do jakiejś 16 robię wszystko w towarzystwie Młodego-robienie obiadu (dla nas i osobnego dla Niego), sprzątanie...jak wróci Ojciec Roku powinnam móc odpocząć? Może i powinnam,ale zwykle jest inaczej...choć nie powiem-staram się wyegzekwować by Młodym zajmował się wtedy On i zwykle to robi-ja np ostatnio w tym czasie (i potem długo w nocy też) szukałam ofert kwater nad morzem (dla naszej Trójeczki)..chwilowo zaprzestałam...znalazłam 4 bardzo fajne i 11 mniej fajnych (ale wystarczających) i teraz jak Stary ustali z Szefem termin urlopu (a ma to zrobić może dziś - inaczej wymuszę na Nim by w poniedziałek pogadał) to rezerwuję...mam nadzieję,że jeszcze będzie co! Tak więc ostatnio (a i wcześniej też) spać kładę się ok 1...a rano jak zwykle nie mogę dobudzić się-to zwykle za mało snu dla mnie..

A w ogóle Synuś ostatnio dostarcza mi wciąż nowych powodów do dumy-coraz pewniej (i chętniej i częściej) staje na nóżkach i przemieszcza się na nich podpierając o meble..i tak wielką radość Mu to sprawia.Ostatnio wprowadziłam produkty z glutenem (wyczytałam gdzieś,że jeśli nie wprowadziłam małych ilości glutenu w 5-6 miesiącu to należy poczekać no i ja czekałam jak pisało do ukończenia 10tego miesiąca) i m.in. ciasteczka daję Mu,dzięki którym ładnie nauczył się używać ząbków:)

Teraz czas "wolny" minął...Młody w międzyczasie obudził się, zabrałam Go do siebie do kuchni i siedział na dywaniku w kuchni i bawił się (katalog z Ikei jest dla Niego lepszy niż najlepsze zabawki) ale już znudziło Mu się wymusza uwagę...więc idę Mu ją poświęcić....idę Skarbie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz