poniedziałek, 28 marca 2011

Długi weekend..

Własnie spędzam przedłużony weekend u mamusi...Stary (Mąż) w sobotę w południe zawiózł nas do Mamusi,bo przyjechała moja siostra z rodziną i chciałyśmy się spotkać..a Chrzestna nie widziała Puchatka od Nowego Roku...po południu przyjechał Brat z Żoną i Córeczką...tak strasznie cieszyłam się na ten wyjazd weekendowy (na tę niespełna 20stokilometrową podróż) i jak zwykle gdy tak na coś czekam to wychodzi nie tak jakbym chciała...
A wszystko przez to,że
1. Puchatek wszystkich się bał więc wciąż marudził, wszystko be, wszystko nie tak-tylko mama była tak! (nie widujemy ludzi z uwagi na częste Jego infekcje i nie ukrywam,że także z mojej winy,bo unikam  jak ognia "toksycznej" rodzinki Starego i w tym upatruję winę za ten stan rzeczy).
2. Moja siostra w sobotę kupiła szczeniaczka i uwaga wszystkich była skierowana na Niego więc mój "szczeniaczek" automatycznie mniej uwagi miał poświęcanej...a nie ukrywam,że Chrzestna zajmie się dużo Młodym, skoro (jak mówi) tak zawsze za Nim tęskni.
3. Bratanica ( o 8 m-cy starsza od Puchatka) wszystko mojemu Synusiowi zabierała-co wziął do rączki Ona natychmiast potrzebowała i o ile w sobotę nie reagowałam na to nie widząc większej szkodliwości czynu a jednocześnie dając wykazać się Bratowej (z czego Ona niestety nie korzystała) o tyle wczoraj (bo wczoraj też wpadli) już taka milcząca nie byłam...reagowałam na każda próbę pozbawienia Puchatka zabawki w końcu czy mój Syn jest gorszy i Jemu nie należy się nic? Po sobocie analizowałam wszystko i uznałam,że to było niefajne, bo wychodziło na to,że Bratanica może robić wszystko, a ja nie reaguję..zresztą Jej mama też nie reagowała..przynajmniej w sobotę..wczoraj było inaczej - Puchatek brał np zabawkę i natychmiast pojawiała się obok Bratanica i chciała zabrać no więc jako,że ja siedziałam obok to natychmiast reagowałam mówiąc (myślę) grzecznie i spokojnie "N zabieraj Kubusiowi,bo (np) będzie płakał (albo) pobaw się tym, a On chwilkę pobawi się tym" i zazwyczaj podawałam Jej inną zabawkę...nie wiem,może to niedobre podejście  z mojej strony,ale ileż można patrzeć jak dziecko jest pokrzywdzone...no i jeszcze ta bierność Bratowej...
4. Na co dzień moje kontakty z ludźmi ograniczają się do rozmów przez internet, udzielania się na Blogu, czytania innych Blogów (obecnie czytam www.kochamylaure.pl - polecam...dla mnie jako dla Matki to bardzo wzruszająca lektura) czy udzielania się na Forum dla Mamusiek czy rozmów przez telefon oraz do sporadycznych i nie za długich rozmów z Mężem. Dlatego wyjazd do Mamusi był dla mnie okazją (takie było założenie) do rozmów live...takie było założenie...bo jak czas pokazał ilość ludzi i siedzenie przy zastawionym stole a przy tym zajmowanie się marudnym Synem rozmowom nie sprzyjał (a przynajmniej nie takim jakich potrzebowałam).
5. Jako jedyna byłam "bez pary"...każdy z Żoną, Mężem...mój przyjechał wczoraj na obiad - być u Teściowej od soboty to byłoby dla Niego za dużo...mimo,że nic bardziej Mu (nam) się nie opłaca jak właśnie wizyta u mojej Mamy..
6. I ostatni powód jest taki,że moja Mama uwielbia odwiedziny córek i wnuków ale gdy jest daleko..gdy przychodzi co do czego wszystko Ją męczy (w sumie nie dziwię się,gdyż zawsze narobi się strasznie) ale najgorsze,że wyrzutów słucham ja...Starszą córkę nie obarcza tym..

Zostałam do dziś (mimo,że plan na początku przewidywał pobyt do niedzieli) gdyż Stary miał i tak do mojego rodzinnego miasteczka przyjechać dziś..więc skorzystałam...
I mimo,że wszystko było nie tak jak miało być to jednak warto było przyjechać..odpoczęłam chociaż psychicznie od Męża...i chyba często będę tak wyjeżdżała..może dobrze by to nam zrobiło...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz