środa, 23 marca 2011

By czuć upadek z wysoka spaść trzeba

Musiało być parę dni względnej sielanki ,żeby potem znów dotkliwie poczuć,że wracamy do normy...i tak też jest teraz...znów uważam swojego Starego za największego chama!
Dziś szliśmy do Przychodni, zaszczepić Małego (od grudnia z powodu infekcji czy okresu rekonwalescencji nie mogliśmy tego zrobić) i prosiłam Chama,żeby spieszył się,bo obawiałam się,że się nie wyrobimy (punkt szczepień chyba jest do 17 a Tamten pracuje do 16) no więc od razu zdenerwowałam się,że idzie sobie spacerkiem po schodach gdzie liczy się każda minuta, więc po chwili (od Jego wejścia) byliśmy posprzeczani (hmm,jest takie słowo?!) ale szybko zebraliśmy się i pojechaliśmy do przychodni...gdzie rozdzieliliśmy się i Stary zajął się Małym (tzn rozbieraniem Go)a ja poszłam po kartę do rejestracji...gdy wróciłam Cham (co za chwilę się okazało) oznajmił,że pielęgniarka przed chwilą kazała już wchodzić,więc chcieliśmy wejść...i ku naszemu zdziwieniu pielęgniarka cofnęła nas mówiąc,że trzeba poczekać...no i się zaczęło! Stary przypomniał mi jakim jest Chamem! Gdy wychodziliśmy głośno,złośliwie i po chamsku komentował,że przed chwilą mówiła tak teraz tak i , że nikt nie będzie z Niego robił debila! Uspokajałam Go,uciszałam, tłumaczyłam,że pewnie coś się zmieniło (przez tę chwilę,gdy On nie wchodził) itd itp...ale tak strasznie wstyd mi było..bo naprawdę Jego zachowanie było chamskie...ja tam rozumiem,że czasem pielęgniarka (gdy lekarz bada drugie dziecko lub gdy lekarz jeszcze nie przyjdzie do Punktu) gdy pomierzy, poważy drugie dziecko i jest wolna woła następne dziecko...gdy lekarz zbada już to pierwsze to pielęgniarka zajmuje się tamtym,bo może już szczepić...i tak było w tym przypadku....ale tak naprawdę nic nie usprawiedliwia Jego zachowania...

A pomijając zachowanie Chama, Synuś dziś dał niezły popis w Punkcie....płakał aż się zanosił i wszystko trwało znacznie dłużej niż mogłoby trwać..Ja tłumaczyłam (dociekającej pielęgniarce czemu taki wrażliwy-i to jeszcze przed zastrzykiem! ),że po 1 nie spał po południu,więc pewnie śpiący,a po 2 to Mały zrobił się taki odkąd od jakiegoś czasu regularnie badają Go lekarze, pielęgniarki kłują itd (co pielęgniarka zrozumiała-alergia na biały kitel!)...a Stary dowalił-głodny! No tego nie mogłam pozostawić tak! Od razu powiedziałam,no gdzie głodny? No kurcze,przecież nie głodzę własnego dziecka!

Późno już, już noc w zasadzie...a ja dopiero będę kładła się spać...zrobiłam 2 prania, rozwiesiłam je, wyszłam z psem, pozmywałam po kolacji...a Cham co? Spał! Negocjował wcześniej,że z uwagi na zmęczenie nie pójdzie z psem,ale za to pozmywa...ale jak widać (po tym co wyżej napisałam) nie poszło Mu....
ahhhh....gdyby nie było ostatnio tak miłych dni, dziś nie byłoby mi aż tak przykro...bo już przyzwyczajałam się do faktu,że może jeszcze będziemy mieć idealną rodzinkę....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz