niedziela, 24 listopada 2013

#1 NIE BRAĆ DZIECKA DO ŁÓŻKA BO NIE WYJDZIE Z NIEGO DO 18-STKI!

Moje młodsze dziecko było aniołkiem..z mocnym akcentem na BYŁO! Odkąd wróciliśmy ze Szpitala, gdzie Młody się urodził mój Tulistworek głównie jadł, spał, jadł, spał..nauczona złym doświadczeniem (ze starszym synem) od początku robiłam wszystko by Młodszy nauczył się spania w łóżeczku...w związku z tym jeszcze przed narodzinami zakupiłam dla siebie fasolę - poduszkę do karmienia i tak na każde karmienie,czy to w dzień czy w nocy zasiadalismy w fotelu, z fasolą na kolanach i Stworkiem na niej, gdzie On dostawał tzytzka, błyskawicznie opróżniał i jeszcze szybciej zasypiał...potem podnosiłam Go do odbicia i nie przerywając Jego snu odkładałam do łożeczka...Mamusia miała 2-2,5 (a czasem i 3h) spokoju.W dzień to czas na inne roboty, a w nocy na spokojny sen. Wstawanie nocne do karmienia miało też taką zaletę,że przed każdym karmieniem sprawdzałam co tam w pampersie siedzi...niestety tak różowo było do niedawna...ostatnio mój Męż (który mocno wziął sobie do serca odkładanie na nasze mieszkanie) dużo pracuje więc sama jestem z chłopcami przez większość dnia...Stary wraca ok 19-20, gdy wszystko zrobione już przeze mnie, a na Niego czego obiadokolacja na stole...wtedy też zmęczona po całym dniu zaczęłam brać Młodszego do łóżka...bo będzie mi wygodniej! No i efekt taki,że całą noc Młodszy przesypiał z nami (całą naszą Trójką!) na naszym łóżku...karmienie odbywa się prawie bez mojej świadomości...wiadomo sprawdzania pampersa już nie ma, odbijania też...i w sumie nie wiem ile razy karmię Go, no i jeszcze coś, o spokojnym snu mogę zapomnieć,bo jak tu spokojnie spać jak muszę czuwać by Starszy , który jest potwornie wiercicki nie uderzył rączką, czy nóżką Młodszego,albo nawet położył się na młodszego Brata... a jakbym chciała odłożyć do łóżeczka to już tak łatwo się nie da,bo szybko wybudza się na "nowym" miejscu a ponowne usypianie Go zajmuje mnóstwo czasu i zabiera sporo sił (bo Kolosik sporo waży już) i jeszcze więcej nerwów :/ Jak np wczoraj gdy do prawie północy usypiałam Go (nosząc na zmianę z Tatą) bo nie mógł zasnąć a jak zasypiał to po odłożeniu do łóżeczka szybko domagał się,by Go zabrać..w nocy nawet na naszym łóżku nie śpi najlepiej,bo pewnie męczy Go mokry pampers (o czym ja nie wiem,bo nawet nie sprawdzam :/ ) czy fakt,że nie odbiło Mu się...położne swego czasu (prawie 4 lata temu) na Szkole rodzenia miały rację - nie brać dziecka do łóżka bo nie wyjdzie z niego do 18stki...przecież tak mam już ze Starszym! I co? Sama na własne życzenie zrobiłam sobie kuku z drugim...
Wstaję mocno niewyspana i łatwo wyprowadzam się z równowagi...aż wstyd przyznać,że najczęściej denerwuje mnie mój ukochany Kubuś, od którego chyba za dużo ostatnio wymagam :( Przecież to nadal małe dziecko, a ja chyba za często oczekuję by był duzym chłopcem :(

A pomyśleć,że chciałam sobie zrobić dobrze...paradoks :/



Ale ale przecież wiem co robić,tak? A więc nie czekając do jutra od razu zabrałam się do naprawiania Stworka...wrócilismy z fasolą na fotel, dostał Mamusinego mleczka, zasnął i wrócił do spania - DO SWOJEGO ŁÓŻECZKA! A Mama szczęśliwa,że musi być dobrze,bo kto sobie poradzi jak nie ja ;) I skoro wiem jaki jest plan wstałam z wieeeeeeelkim zapałem do pracy i choć moi chłopcy jeszcze śpią (mimo że już 9!) ja zabrałam się do roboty..ubrałam się, sprzątnęłam to a tu odsłoniłam rolety, aż doszłam do kuchni, gdzie będę jedncoześnie robić śniadanie i obiad ...i zasiadłam do kompa na chwilę,coby dla potomnych napisać czego nie robić :D
Mam plan, ta świadomość daje mi siły :) Ta świadomość dała mi kopa do działania dziś...siły też daje mi fakt,że z M znów jakoś tak fajnie...tak miło, tak rodzinnie :) I choć pewnie szybko to odszczekam,to dziś jestem przeszczęśliwa,że mam cudną rodzinkę ...zrobię teraz Im śniadanko, a Oni niech śpią :)

I tak jak właśnie śpiewa mi Pan Wodecki - tak bardzo wierzę w nas* ....





*Od ślubu (a raczej odkąd obejrzałam film z naszego ślubu, gdzie ten utwór jest podkładem w pewnym momencie) to swego rodzaju hymn naszego małżeństwa (nie jest różowo,ale ja wierzę w nas)..."nawet jeśli źle nam wróżą, my za życie toast wznieśmy winem z róży[...]nie łatwiej żyć, nie łatwiej nam dobrnąć z fasonem razem do piotrowych bram,ale wierzę , tak bardzo wierzę w nas, w Ciebie i w siebie i w ten zwariowany czas, ale wierzę [...] "

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz