piątek, 13 czerwca 2014

A co mi tam!

Kurcze nie wiem,czy chwalić,bo wiecie,jak to ze mną jest...dziś się pochwalę a jutro odszczekam :/
Dziś miałam wrażenie,że do mojej Mamy nieco dotarło z moich "próśb"...a może się mylę,ale tak czy siak dziś było naprawdę OK...odkryłam nawet co jest tego przyczyną...Ale od początku...
Dziś wstalismy wcześnie (bo z Igo już po 6 - tu u mamy , w moim pokoju słońce ostro daje , a Kuba ok 7)i po śniadaniu Igo poszedł lulu (jako,że Igo do dziś miał jeszcze sterydy wziewne no i biorąc pod uwagę,że zanim nasza Trójka zje swoje śniadania to od wstania do skończenia śniadania trwa jakieś 2godziny minimum!)...a dodam,że tu u Mamy mamy piekny rytm dobowy i Igo fantastycznie zasypia sam w łóżeczku...wystarczyło trochę konsekwencji i nieco mocnych nerwów i jest GIT...a na początku Igo mocno protestował wkładany do łóżeczka...teraz kilka minut leży,pobawi się swoimi nóżkami albo nie i przytulony do lewka-przytulanki za chwilę zasypia..dziś więc już przed 10 zabrałam się za gotowanie zupki dla nas,za chwilę pędziłam z K do pobliskiego supermarketu po kilka rzeczy do obiadu a po 13 już pyszna zupka pomidorowa była na talerzach...nikt nie chwali to pochwalę się sama,że ostatnio wychodzi mi mega :D Potem Młodszy wstał i nawet zjadł swoją zupkę a za niedługo przyjechał Tata na obiad (bo nie wiem,czy wspominałam,ale rozpoczęliśmy budowę i do jutra stawiają fundamenty...o rany ale jestem podeskcytowana :D )..przed 16 Młodszy znów poszedł spać a my ze Starszym Juniorem pojechalismy do Babci (a Jego Prababci),gdzie chętnie i bardzo często chodzimy/jeździmy z uwagi na ogrom naszych rzeczy jakie tam składujemy a ja sukcesywnie przenoszę do naszego obecnego domu :) Ostatnio też dokarmiamy i dopajamy Babcinego psa...trudno wymagać od 91 letniej Babci by zajmowała się dużym psem, a Kuba jest zachwycony,po powrocie od Babci zjedliśmy drugie danie a po tym jak wykąpałam dzieci przyjechał Tata już do domu i niedługo cała Trójka padła...ale ale,co jest przyczyną,że dziś było OK? Otóż dziś była kiepska pogoda,porównująco do wczoraj,gdy było jak latem to dziś była jesień :/ No więc Kuba siedział w domu -rysował,wycinał,gotował jak Mama i UWAGA bawił się lalką gdyby to słyszal,to oberwałoby mi się,bo "to nie lala, to Jaś"...a dodam,że nie był to mój pomysł a Jego...wziął bobasa Cioci i zabrał go do lekarza,nakarmił,przebrał położył spać i w ogóle robił to co ja z Igorkiem zwykle :) Ogólnie rzecz biorąc dziś wykazał się mega kreatywnością we wszystkim co robił... Babcia dużo jeździła z uwagi na fakt wyjazdu w najbliższy wtorek w góry,a jak była w domu to nie pouczała mnie non stop,nie interweniowała w sprawie chłopców a jak jechała do swojej koleżanki (a Babci Kuby kolegi i koleżanki) to ja bez problemu puściłam Go z Nią,a wcześniej Ona spytała,czy może jechać z Nią...tak więc był to mój wymarzony dzień...duuuuuuuuuuuużo dziś zrobiłam,dzieci ładnie się bawiły,Igo ładnie spał a Babcia nie podnosiła ciśnienia mi...a jak jest zwykle? Babcia ma coś duuuuuuuuuuuuuużo wolnego czasu a jako,że pogoda dotąd była iście letnia to Kuba cały czas na dworze...i plącze się z Nią...więc Ona wymyśla wezmę Cię do sąsiadki, do tej, do tamtej...efekt,że On w ogóle nie bawi się tylko chodzi z Nią po ludziach,gdzie nic nie robi,bo co ma robić jak Babcia idzie do koleżanki...Kuba lubi to nic nie robienie (niewiedzieć czemu?) więc jak przychodzi pora obiadu i wołam Go to On ma to gdzieś a Babcia albo nie pomaga mi (w ściągnięciu Go do domu) albo jeszcze pogorszy sytuację i neguje to co mówię,czy choćby nagina "to jeszcze gdzieś pójdziemy i pójdziesz do domu"...wieczorem Babcia znów Go gdzieś ciągnie a jako,że po całym dniu jeżdżenia to tu to tam jest padnięty i najpierw nie chce ZNÓW wejść do domu (a Babcia patrz wyżej albo nie pomaga albo nawet pogarsza sytuację),zanim wejdzie to mnie szlag trafia i do domu wchodzi rozpłakany i dalsza częśc dnia jest mega nerwowa bo na wszystko jest zbyt zmęczony a więc jedzenie to męka, kąpanie także...może się mylę,ale Babcia powinna chyba bardziej Mu odpuścić i pozwolić Mu na nieco więcej czasu dla siebie (i Igorkowi też,bo choć w Jego przypadku nie ma tak,że aż tyle czasu siedzi z Nim to jednak na byle marudzenie leci do Niego więc On już najchętniej w ogóle nie siedziałby na podłodze a tym samym nie bawiłby się ani nie ćwiczył bo po co skoro Babcia przyjdzie i weźmie na ręce,czy choćby na kolana)...jakkolwiek to zabrzmi,wychodzi na to,że najlepiej jak Babcia da nam nieco świętego spokoju!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz