środa, 3 września 2014

Mój debiut jako Matki przedszkolaka :)

Idąc "do" nie wiedział jeszcze co Go czeka,więc był chętny ale wszystko się zmieniło,gdy weszliśmy do sali, w której była Jego grupa (do tematu grupy jeszcze wrócę,bo to grubszy temat) i stał za mną, chował się,gdy Wychowawczyni do Niego podchodziła,albo wręcz warczał...jak to On...nie lubi obcych i tyle...potem było tylko gorzej...pytania "czemu mnie tu przyporwadziłaś?" , "dlaczego On jest tam sam?", oraz "nic nie podoba Mu się tu" itd przyznam,że miałam się za twardą osobę,ale momentami miałam kluchę w gardle ale nie dawałam po sobie poznać,tłumaczyłam Mu,przekonywałam i w ogóle...gdy chciałam kończyć to i mówiłam,że muszę iść (choćby dlatego,że na rękach miałam Igorka,który grzał się w kurtce,a który musiał iść z nami,bo nie miałam z Kim Go zostawić) to szedł za mną do drzwi więc cofałam się bo akurat żadna Pani nie reagowała...wreszcie uparlam się ,że wychodzę, Pani akurat zareagowała i mimo,że zaczął wtedy płakać wyszłam...podobno płakał tylko chwilę...o 12:30 pojechaliśmy po Niego z M (i jajkiem niespodzianką :P ) ,bo tak Mu obiecaliśmy,to stał przy zabawkach i nie bardzo wiedział,co robić więc zerkał na nas, na Panią...wreszcie doszedł do nas i z Tatą poszedł się ubierać a ja zostalam porozmawiać z Panią (drugą wychowawczynią)...Tata później mi powiedział,że już Mu się podoba,że lepsze zabawki są tu niż ma w domu no i przede wszystkim , że jutro też przyjdzie...takie nastawienie było do następnego dnia,dopóki nie zaczęliśmy wchodzić na piętro w przedszkolu znów to samo nie podoba się, czemu Go zostawiam samego itd itp...w sali dalej trzymał się mnie,mimo,że Pani Marysia (pomoc Wychowawczyni) zwracała się do Niego..poszliśmy razem do łazienki powiesić ręczniczek Jego, sam wybrał sobie znaczek pod jakim ma wisieć ręczniczek i zaczęłam rozmawiać z Jego wychowawczynią,która poradziła mi,bym poszła do Pani dyrektor i tylko dlatego mnie puścił,bo powiedziałam ,ze idę do Niej na chwilę...jak Go odbierałam (znów po 12) to Pani Marysia opowiadała o Nim mi i jest OK i dalej mówi,że będzie chodził do przedszkola :)
A ja z kolei mam problem z tym Jego przedszkolem,bo dostał się do grupy mieszanej 4-5 latków która w praktyce jest grupą 5-latków i ma mieć książki jak 5 latki...i ja mam wątpliwości,jak On da sobie radę,skoro On mało mówi! Nie chcę,by odstawał od grupy...rozmawiałam już z wszystkimi decyzyjnymi osobami no i gdy dziś Go odbierałam dowiedziałam się,że jest nadzieja ale to będzie wymagało przeniesienia jednego dziecka z 4 latków (z grupy,do której chciałabym Go przepisać) do 3 latków (chyba to było dziecko 3letnie niewiedzieć czemu w starszej grupie) a skolei w 3latkach odeszła jedna osoba więc jest miejsce...i szansa dla nas...jutro może dowiem się więcej...oby...postawiałm sobie za punkt honoru przepisanie Go do tej "młodszej" grupy....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz