poniedziałek, 2 lipca 2012

Mama wraca do pracy...

Już spieszę opisać co u mnie dziś:)
Było nadzwyczaj dobrze. W pracy (mimo,że się bałam,że zapomnę jak się co robi) było normalnie,jakby nie było tej 3 letniej prawie przerwy,więc miałam masę roboty i czas zleciał bardzo szybko pewnie dlatego też nie myślałam aż tak bardzo o dziecku (wcześniej myślałam,że będę wręcz obsesyjnie łapać co chwila za telefon by dzwonić do Babci a o dziwo tylko chyba 3 czy 4 razy dzwoniłam...i w tym kilka razy chcąc przekazać Babci co nieco). Babcia chwaliła,że Synuś był jak aniołek grzeczny. Po powrocie do domu,gdy tylko zjedliśmy pierwsze danie (wczorajszy mój rosołek) ja wyszłam z Młodym pod blok (piaskownica,huśtawki) a Stary (jak przystało na kawalera) poszedł z kumplami na trening...wrócił o 20,a później szybko poszedł spać,bo zmęczony...a czy mnie to przeszkadza? Bynajmniej! Ja teraz będę chciała wykorzystać każdą chwilę z Synusiem jak najlepiej...Stary tego nie potrzebuje?! Jego strata! Sama nie wiem czy ja Go potrzebowałam dziś...Syna potrzebowałam,a Tata niech robi dalej co chcec...a co poza tym? Wróciłam wypoczęta z pracy więc Młody nie był w stanie mnie zdenerwować nawet wymuszając coś...a po powrocie z dworu (przed 20) rzuciłam się w wir roboty..szykowanie drugieho dania (obiado-kolacji dla nas), szykowanie kaszki i karmienie Młodego, inhalacje zostawiłam Staremu-niech też coś zrobi!Potem szykowanie ubrań na jutro (dla mnie i Młodego), kąpanie Młodego (i swoja własna kąpiel)...a nawet zajęłam się skracaniem Staremu spodni!! Podczas gdy On spał , biedak taki zmęczony! Kur.wa by nie chodził na trening to nie byłby taki zmęczony!No ale cóż, On jako kawaler nie umie (i nie chce) sobie niczego odmawiać...co innego gdy Żona mówi,przykręć mi śrubkę w patelni...od kilku dni nie może UWAGA zejść do auta - stojącego pod naszą klatką!! Przy okazji (gdyby pamiętał wracając do domu) mógłby ale specjalnie iść? Co to, to nie! Pewnie gdyby kolega jeden czy drugi potrzebował coś od Niego, czy ktoś z Jego rodziny to zrobiłby to bez chwili zastanowienie...dla mnie chyba nie warto...ale już mi to nie przeszkadza...sam pracuje na swój los....kiedyś to się zmieni! Oj zmieni! I pożałuje:) I tym optymistycznym akcentem żegnam się w tym pierwszym dniu nowej (starej) pracy:)


PS. A jaka była reakcja Kuby po Mamy powrocie do domu?Kurcze nijaka:) Przynajmniej początkowo...Zachowywał się jakby tylko chwilę mnie nie było...nawet bardziej interesował się autami (wyszedł z Babcią pod blok jak przyjechaliśmy ze Starym),ale potem w domu dużo mnie ściskał:) Może jeszcze nie wie,ale tęsknił i On za mną:) Zresztą dziś wstał ze mną przed 7...ja wyszłam z domu ok 7:30, potem z Babcią był na dworze...potem wcześniej niż zwykle poszedł spać (bo już o 12 był po rosołku i szedł spać)i spał 2 godziny a jak wstał to niedługo wróciliśmy my,więc myślę że szybko i Jemu czas minął...a inna właśnie sprawa,że On uwielbia Babcie-dziś mówiła mi,że w którymś momencie (bez ostrzeżenia no i w sumie bez powodu) siedząc u Niej na kolanach wyściskał Ją i wycałował:)
A tymczasem spadam...jutro po pracy jadę na zabieg usuwania nadżerki...wreszcie czas się zabrać za to, w końcu mam dla Kogo żyć,prawda? A nie ma żartów z 3 letnią nadżerką, nawet jeśli jest na bieżąco monitorowana...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz