poniedziałek, 19 grudnia 2011

Nie poszła:-(

Wręcz przeciwnie..zadomowiła się na dobre..tzn to nasze choróbsko :-(Po południu przyjechała moja mama..ależ Ona miała intuicję...cóż ja bym dziś bez Niej zrobiła..Starego nie było -po kolejnej dziś sprzeczce poszedł sobie do swoich rodziców,mimo,że wiedział,że będziemy mieścGościa..gdy przyjechała Mama Młody wyraźnie gorzej zaczął oddychać..tzn już na chwilę przed Jej przyjazdem czułam,że coś nie gra (bardziej)i zainhalowałam Go lekiem rozkurczajacym ..ale gdy nie byłowidać poprawyzaczęłam się martwić,aż podałam decyzje-trzeba jechać na pogotowie..schowałam dumę do.kieszeni i zadzwoniłam do Męża..ale niestety nie chciał że mną rozmawiać..i choć później tłumaczył,że.nie słyszał telefonu to ja wiem swoje i wiem,że nosząc telefon (będąc poza domem) wciąż przy dupie trudno jest go nie słyszeć...tak cz.inaczej zadzwoniłam raz a gdy nie odbierał zaczęłam szukać zapasowych kluczy do auta-główny komplet chyba Stary wziął z sobą...gdy znalazłam klucze okazało się że to egzemplarz bez immobilasera i nie opalę nimi auta...próbowałam więc zadzwonić jeszcze raz do Starego ale tym razem okazało się że ma wyłączony telefon..i już miałam odpuścić i inaczej sobie poradzić gdy Młody zaczął dusić się..na kilka sekund stracił oddech:-(Myślałam,że umrę...więc głębiej wcisnęłam dumę do kieszeni i zadzwoniłam do Szwagra-brata Starego a potem do Ich ojca,ale podobnie jak Ich Brat i Syn a mój Mąż,nie odebrali...tego było już za wiele...zadzwoniłam po pogotowie i za jakieś 15 minut byliśmy w karetce i jechaliśmy do szpitala-pogotowie nie może wystawić recepty więc musieli nas zabrać..całą drogę jechaliśmy na syrenie ...na żywej syrenie o imieniu Jakub...któremu się nie podobało w karetce...ehhh chwała Bogu,że mieszkamy rzut bratem od szpitala...jtam okazało się że jest sporo zmian na oskrzelach,płucach,brzydkie gardło migdalki i koniec końców źle że nie.podaliśmy antybiotyku..jak zadzwoniliśmy się na oddziale pediatrycznym zadzwoniłam do mamy która wkrótce przyniosą nam najpotężniejsze rzeczy..i znacznie więcej ...co.ją bym bez Niej dziś zrobiła:-(Stary przyszedł do nas przed 22 i zastał w naszym mieszkaniu zamiast mnie moją mamę...czy ma wyrzuty sumienia,że zawiódł mnie gdy baaaardzo. Go potrzebowałam..ehhh gdzie tam,przecież nie wiedział...cóż zrobić.. Ale chociaż moja mama zrobiła Mu wykład.o wszystko...czy dotarło to zupełnie inna sprawa... A i przyznał mojej Mamie,że kupił mi laptopa - SUPRISE!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz