niedziela, 25 grudnia 2011

Nie-wesołe Święta bo w Szpitalu:-(

Niestety nie udało się wyjść do domu na Święta bo..plany byływyjścia dziś ale niestety Młody dalej kaszle a Pani doktor doszukała się dalej szmerów ..Młody jest nieznośny i o ile mogę przeżyć Jego płacz gdy pielęgniarki w ten czy inny sposób "znęcają" się nad Nim o tyle nie mogę przeżyć gdy mi dokucza (szczypie,drapie,ciągnie za włosy co ostatnio baaaardzo sobie upodobał i na co zawsze ma chęć...ku mojemu wieeeelkiemu niezadowoleniu),wariuje przy jedzeniu (rzuca nim,przewraca talerz itd)czy wreszcie gdy ją mam zrobić Mu taki czy inny zabieg,za który odpowiedzialna jestem ja ...rany ile ja tu nerwów tracę.. .a do tego nie czuję wsparcia że strony "najlepszego na świecie Ojca i Męża"..a cóż ja Mu ZNÓW mam do zarzucenia? Otóż np w ogóle Mu się do nas nie spieszy- gdy pracował to mijały 2 godziny od Jego powrotu do domu zan im łaskawie pojawiał się u nas a dodam że droga od naszego mieszkania do szpitala zajmuje idąc pieszo 5 minut (co nawet wczoraj sprawdziłam) i myli się ten kto uważa,że miał pewnie dużo do zrobienia w domu.Teraz gdy są Święta i nie pracuje czy od rana do nocy siedzi u nas?Ależ skąd..przecież zanim zwlecze się z łóżka,obejrzy to i tamto w telewizji to robi się południe (a nawet 13-14)i zwykle Młody śpi albo jest już po wszelkich "moich" zabiegach i Tatuś tylko się z Nim bawi,potem MUSI coś załatwiać wraca ok 19 a wychodzi też ok 20 gdy najgorsze przede mną...ehhh raz pospieszał mnie z robotą bo chciał niby pomóc zanim pójdzie ale skoro powiedział że się spieszy to stwierdziłam idź poradzę sobie..i On nie nalegał ..Ponadto gdy któregoś dnia posprzeczalismy się i wykrzyczałam Mu idź sobie (czy nawet użyłam dobitniejszych słów)to się obraził ,przecież Jemu nie wolno zwracać uwagi) nie odbierał telefonu ZNÓW aż w końcu gdy za 2 dni odwiedził Młodego (powiedział,że nie do mnie przychodzi...i to też dawał odczuć)to zachowywał się jak obcy...A Święta i które właśnie mijają ?Wczoraj przyszedł znów koło 13 a że proszony dwukrotnie coby przyniósł mi z domu aerozol na ból gardła (zaraził mnie chyba Młody) nie mogąc znaleźć a zadzwonić też nie mogąc nie przyniósł o co prosiłam to gdy Młodego uśpił On nie(ją mam dość w.końcu dziennie po kilka.godzin noszę te 11kg żywej wagi)to ubralam się i poszłam do domu po ten lek..w międzyczasie przyjechała moja mama z namiastkąnwieczerzy wigilijnej dla mnie i Stary wysłał Ha do nas do mieszkania. gdzie w spokoju wcinalam ptrawy...ehhh jaka miła odmiana ..gdy wróciliśmy z Mamą ,bratem i Ojcem do Szpitala Młody już wstał więc trochę posiedzieli dali część prezentów dla Młodego i pojechali...Stary też zebrał się wkrótce bo szedł świętować że swoimi...wpadł. ok 19 O DZIWO z wieczerzą dla mnie..ale zaraz ZNÓW spieszył się do Tamtych bo potrzebował pobycie z Nimi..nie wiem,może się mylę ale uważałam że powinien solidaryzować się z nami a więc tylko na chwilę iść na wieczerzę i wrócić do nas..z nami spędzać resztę wigilii...ehhh może się mylę ale ja bym tak zrobiła na Jego miejscu..dziś przyszedł do nas ok południa. oczywiście nie dzwoniąc czy w inny sposób kontaktując się zwe mną -to ja zadzwoniłam do Niego trochę z pretensjami a po części z poleceniem co nam potrzebne...ehhh i może znów się mylę ale gdybym była na Jego miejscu od wczesnego rana byłabym w Szpitalu u Dziecka (i Żony)..ehhh jak przykro było mi mijać. na korytarzu innych Tatusiow. od wczesnego rana..ale cóż...wreszcie dotarł i nasz TATUŚ ...ale długo nie pobył bo gdy usłyszałam ,że Go mdli i źle się czuję wygoniłam Go do domu,mimo,że On nie chciał ...ehhh ile ja się naużerać muszę z Nim..nie rozumie że jeśli złapał jakiegoś wirusa to jest wieeeelkim zagrożeniem nie tylko dla Puchatka ale i całego oddziału,pełnego chorych dzieci ...jak można tak nie mieć wyobraźni. przecież biegunkia dla Puchatka to w tym momencie tragedia!A tak na marginesie to leży tu maluszek niespełna 3-miesięczny i jest sam,nawet Mama Go nie odwiedza ,jest ba łasce pielęgniarek..wczoraj sama się Nim trochę zajęłam bo biedaczek płakał w wózku koło pokoju pielęgniarek a wszystkie były zajęte :-(Swoją drogą to Kubuś jest Nim zafascynowany..jaka szkoda że ZNÓW jestem pewna że nie chcę mieć więcej dzieci z Jego Tatą ...zresztą coraz mniejszy sens widzę naszego Małżeństwa ...bo przecież w biedzie poznaje się ludzi...ja dowiedziałam się że nie mogę liczyć na Jego pomoc (nie wymuszoną ) zrozumienie i współczucie...ehhh...dziś spędzenia resztę dnia z Małym tylko,może jak wstanie znów pójdziemy do Filipka a jutro możliwe że moja siostra nas odwiedzi bo właśnie zjechała na święta do mamy..pominę (?!)fakt że rodziną Starego mieszkając podobnie jak my krok od Szpitala nie zajrzała nawet do.nas...nie żebym tego potrzebow Broń Boze-tylko stwierdzam fakt,że to o Nich świadczy...a i przy okazji o Starym..ehhh chyba pora stzaanowić. się ale poważnie nad naszą przyszłością. po raz kolejnyprzekonałam się że poradzę sobie sama w każdej sytuacji a na marginesie dodam,że pielęgniarki chwalą mnie za spokój,opanowanie i nie przeszkadzanie Im...nie to co matka wczoraj przyjętego dziecka przy zabiegach w pokoju zabiegowym przy przyjmowaniu do Szpitala płakała równie.głośno co dziecko...aż została wyproszona na korytarz...ehhh ja jestem zupełnie inna-wiemże to wszystko dla Jego dobra...co innego po wszystkim moooocno.przytulić...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz