piątek, 30 grudnia 2011

Kto daje i zabiera...

Ten się w piekle poniewiera...swojego nowego lapka dostałam we wtorek (gdy wyszliśmy ze Szpitala-do czego wrócę później) a już dziś usłyszałam "to nie Twój laptop,udostępniam ci go tylko", "żebyś nie zdziwiła się jak będziesz z powrotem przenosiła wszystko z tego na stary komputer"....ehhhh ręce i cycki opadają (jak mówi moja Kuzynka)...ale od początku... Jak już wspomniałam, we wtorek wyszliśmy ze Szpitala..rano na "obchodzie" (jeśli tak tę wizytę lekarki mogę nazwać) dowiedzialam się, że możemy wyjść do domu...nie żeby Młodemu przeszło,tylko podobno rzężenie ustępuje gdy dziecko odkaszlnie i lekarka uznała,że Młody już poradzi sobie z infekcją...i wyszliśmy do domu...nie byłam z tego powodu szczególnie zadowolona, bo po 1 wolałabym , żeby wypisali Młodego gdy będzie zdrowy (albo albo prawie zdrowy) a nie z tym chrapliwym oddechem a po 2 Stary oznajmił mi,że źle się czuje (też Go coś rozkłada) i lepiej dla Młodego coby trzymać Go od Tamtego z dala...nawet wymyślił,że zawiezie nas na 2-3 dni do mojej Mamy...nie zgodziłam się,bo chciałam wrócić szybko do normalności (ehhh do czego było się spieszyć?),chciałam wszystko poprać, wywietrzyć i pozbyć się zarazków ze Szpitala no i chciałam już wreszcie zacząć "wychowywać" znów Mlodego,bo w Szpitalu musiałam naginać swoje zasady jeśli nie chciałam żeby Młody postawił na nodi cały Szpital swym krzykiem w nocy i nie tylko...no i nie ukrywam,że chciałam aby Młody dostał swoje prezenty Świąteczne (poza tymi,które od mojej rodziny dostał w Szpitalu)...nawet muszę przyznać,że dostał trafione prezenty...od nas dostał sanki - mega wypasione ;), od mojej Mamy i Siostry narzędzia z FP "Mańka Złotej Rączki", od braci latarkę gadającą, od Teścia lawetę z kilkoma jak nie kilkunastoma bolidami (co najmniej trafione jest) , od Szwagra Starego klocki takie ni to plastikowe ni to gumowe-baaaaaaaaaaaaaaardzo mi się podobają (nawet dostosowane do wieku,bo od 1,5 roku zalecane) i od Brata Starego lokomotywę z wagonem,ludzikami,torami...ogolnie jestem zadowolona (i Młody też) a przyznam,że nie spodziewałam się po rodzinie Starego sensownych prezentów (gdy przypomnę sobie prezenty z zeszłego roku...). Gdy wróciliśmy do domu zajęłam się ogarnianiem wszystkiego,praniem wszystkiego, kąpaniem (Mlodego i siebie) a potem wpadła moja Mama,bo planowała nas odwiedzić w Szpitalu korzystając,że moja siostra wraca do domu na Śląsk ale skoro byliśmy już w domu to nie zmieniała planów...w tym miejscu dodam,że podczas calego 9-cio dniowego pobytu w Szpitalu nikt z rodziny Starego nie odwiedził nas (a wspominałam,że mieszkając 5 minut drogi od Szpitala...ehhh i jak tu Ich traktować inaczej?)ale wracając do mojej Mamy...stała się świadkiem kolejnej (i pierwszej po powrocie do domu) kłótni...ehhh zaczęło się od tego,że Stary bez mojej wiedzy poinformował mojefo Szwagra,że ma Mu zalatwiać pracę na Śląsku,do czego wrócę poźniej...ehhh jak mnie ten Stary wkurwia...jak On ładnie gra przed moją Mamą...ehhh Ona pewnie teraz za wszystko wini mnie,bo On taki był...hmmm aż słowa mi brakuje...że też ze mną tak nie rozmawia (i że też się ze mną tak nie liczy jak z moją Mamą)....brak mi słów...wychodziłam z siebie...i na koniec byłam najgorsza,bo zbyt wybuchowa...no nic, trudno. Dni (aż do dziś) mijały przeplatane sprzeczkami o wszystko....ehhh nie możemy przebywać z sobą aż tak długo...ale dziś to już był szczyt szczytów...zgrywałam sobie ze starego lapka wszelką muzykę, fotki i wszystko inne co jest potrzebne do nowego lapka (który Stary wreszcie - po moich namowach - przyniósł od swoich Rodziców) a Stary wciąż miał pretensje o to,że On nie może wtedy z żadnego korzystać lapka,skoro dwóch używam...aż wreszcie wziął moją komórkę twierdząc,że skorzysta z neta na komórze...wiedziałam,że nie zna symbolu odblokowującego telefon,ale po pewnie tysiącu prób i błędów udało się...nie miałam nic przeciwko....On twierdził,że na necie posiedzi, albo pogra...swoją drogą to ciekawe że gdy jestem sama to Młody tak nie zajmie się sobąmgdy ma dwóch rodziców do dyspozycji....ale wracając do Starego (i dochodząc do sedna) wreszcie przegiął...na GG na lapku wyświetliła mi się informacja,że właśnie zalogowałam się na innym komunikatorze,co było jednoznaczne,że Stary dorwał mi się do GG w komórce....ohhhhhhhhhhh tego było za wiele....poszłam do Niego (na kanapę,miał czelność szperać mi w komórce a co później się okazało także na GG,poczcie i w wiadomościach siedząc krok ode mnie)i zażadałam zwrotu telefonu...najpierw byłam spokojna...ale gdy nie skutkowało a w zamian za to słyszałam "masz coś do ukrycia" szlag mnie trafił....niestety mam za mało siły by z Nim sobie poradzić więc gdy złapałam za ramię to wbiły Mu się wszystkie 5 moich paznokci....koniec końców (bo przepychanka nasza trwała naprawdę długo) oddał mi komórkę wyzywając mnie od wariatki..gdy ochłonęłam próbowałam z Nim rozmawiać ale jak grochem o ścianę, spłakałam się tylko,że wykańcza mnie psychicznie i że nie chciałam Go podrapać ale jestem już u kresu wytrzymałości psychicznej....On powtarzał tylko to samo "masz coś do ukrycia, oszukujesz mnie inaczej bys się tak nie zdenerwowała"....ehhhh nawet teraz podnosi mi się ciśnienie....przecież jedyne co wyprowadziło mnie z równowagi to fakt,że nie chciał mi oddać i drażnił się ze mną....Boże płakałam pytając czemu tak się znęca psychicznie nade mną ( nie mam tu na myśli tylko sytuacji z tym telefonem,ale całokształt....nie wiem już nawet czy to też dziś było czy wcześniej ale zdarza Mu się wzruszać ramionami gdy mówię,że nie wytrzymamy z sobą długo, czy wręcz mówić "lata mi to" albo "trudno,płakać nie będę"...czy "wieszać się z tego powodu nie będę"...ok 16 bez słowa wyszedł i wrócił o 20 nawet prawie trzeźwy (szacuję,że wypił piwo lub dwa) w międzyczasie pisaliśmy sms (ja zaczęłam od uprzedzenia,że jak znów mnie zdenerwuje - czytaj przyjdzie pijany - to ja też Mu zrobię niespodziankę - miałam zamiar spakować się i wynieść do Mamy albo na jutro jakąś niespodziankę Mu przygotować....póki co nie wiem co zrobię jeszcze, a On odpisywał różne głupoty ale ogólnie rzecz biorąc Jego przekaz był taki co ma być to będzie-nawet dokładnie tak to ujął a Jemu i tak taka Żona nie potrzebna co to Go nie szanuje,nie rozmawia z Nim ,nie kocha się z Nim i On nie boi się bo Syna Mu i tak nie zabiorę...zakończyłam stwierdzeniem,że On to przecież idealny Mąż)...wrócił oczywiście bojowo nastawiony do mnie,więc zaraz musieliśmy się posprzeczać,bo On twierdził,że skoro Młody nie chce iść spać to niech nie idzie-a ja twierdziłam,że Młody jest mocno śpiący i natychmiast trzeba Go kłaść spać a nie czekać aż sam zechce...koniec końców przejęłam znów opiekę nad dzieckiem (chwilo przejętą) i Młody w 2 minuty zasnął mi na ręku....ehhh ileż musialam się nadenerwować żeby to Staremu uzmysłowić,dobrze że dziecko samo wybrało-wyciągało do mnie rączki...potem musiałam znów nadenerwować się bo Stary MUSIAŁ oglądać TV i to tak głośno,że Młody kręcił się w łóżeczku,...ileż ja razy musiałam mówić "przycisz" i słyszałam "głucha jesteś?Przyciszyłem" ehhh koniec końców zasnął i wtedy wyłączyłam Mu TV i wygoniłam do Jego pokoju....wreszcie dziecko śpi spokojnie....Jezu jak ja nie lubię jak On wróci wypity (czy choć lekko podpity jak On to mówi) bo wtedy jest tak anty do mnie zwrócony...najlepiej jakbym wtedy w ogóle się nie odzywała i pozwoliła Mu na wszystko....tak to se ne da... A pomyśleć,że miałam takie wyrzuty sumienia co to tego lapka...w końcu chciał dobrze a ja Mu zrobiłam taką jazdę i tę niespodziankę...ale koniec końców nie mialam za bardzo okazji przeprosić i podziekować jak należy bo gdy zaczęłam mówić coś (dziękować) to zauważyłam,że jednym uchem to wpuszcza a drugim wypuszcza więc na cholerę się starać...a gdy potem przychodzi mówiąc "przyjdź dziś do mnie,spełnić małżeński obowiązek" (niby w żartach tak to nazywa) to wtedy szlag mnie trafia,bo tak właśnie się czuję jakbym musiała pewne rzeczy robić czy chcę czy nie....o nie mój drogi,do tego trzeba mieć nastroj,a ja póki co sama już nie wiem co do Niego czuję...tak to się nie da przytulić,czy pocałować,że o całej reszcie nie wspomnę.... I jeszcze coś, mój Szwagier zachwalał Staremu pracę w kopalni (nie wiem czy wspominałam) i Stary narobił sobie ochoty i wreszcie jakiś czas temu dyskutowaliśmy o tym i uznaliśmy,że spróbujemy...Szwagrowi w Święta mieliśmy dać odpowiedź czy ma uruchamiać swoje znajimości,ale przed Świętami Stary powiedział,że On tu nieźle zarabia i nie wie czy rezygnować z tego co ma a że często w kłótniach wypominał mi,że opłaca mi racunki (jakby łaskę robił) to ja powtarzałam,że chcę wrócić do pracy...potem z wiadomych powodów nie byliśmy na Świetach ale gdy moja siostra przywiozła moją Mamę do nas to Stary zszedl do Szwagra i poiwedział o "naszej" decyzji....myślałam,że szlg mnie trafi, przecież mógł się upewnić jak ostatecznie decydujemy,w końcu chyba z 2 tygodnie nie wracaliśmy do tematu (po tym jak powiedział,że już nie jest pewny)....no więc się zaczęło....posprzeczaliśmy się ostro (o czym wspomniałam) przy mamie,ja popłakałam się i ogólnie uniosłam,bo naprawdę tak źle mi,On w ogóle się nie liczy ze mną,robi co chce i kiedy chce, a ode mnie oczekuje bezwzględnego posłuszeństwa, oddania, szacunku i chyba uwielbienia wręcz...powinnam się cieszyć,że w ogóle wraca do domu i ze łaskawie kupi coś do jedzenia (często choć nie tak jak powinien...stanowczo za często nasza lodówka świeci pustkami) a już po stopach całować,że raczy mi opłacić telefon....a już rewelacyjnie byłoby gdybym siedząc w domu i zajmując się domem i dzieckiem zarabiała pieniądze a skoro już się nie da to abym kasy z Mopsu dokładała do wszystkiego (najlepiej po połowie z Nim) i jeszcze żeby coś zostało.....ehhhhhhhhhhh A w ogóle to może wspomnę o Puchatku? No więc wciąż nie gada za bardzo,ale Mama zaczął świadomie używać i najczęściej gdy chwilę mnie nie widzi (a jest ze Starym) woła (ku niezadowoleniu Tamtego) MAMA MAMA MAMA....jak ja to kocham:) Ale to,że nie porozumiewa się nie za pomocą słów nie oznacza,że nie można Go zrozumieć...potrafi wszystko pokazac,czego sobie życzy...a ma swoje zachcianki:) Ohhh jak ja Go kocham:) A od dziś kocham też nową piosenkę Katty Perry....ojjj ile razy ją cofałam w tv i wyłam jak nie wiem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz