sobota, 3 maja 2014

Teść to nie rodzina!

Kurcze chyba pierwszy raz calutki post będzie dotyczył Chłopcy Waszego dziadka...Kubusiu,mam na myśli "Dziadka z wąsami" czyli Tatę Taty...gdy zaczęłam spotykać się z Waszym Tatą to szczerze lubiłam swojego przyszłego Teścia,potem po ślubie,gdy jak pewnie wiecie z lektury tego bloga zaczęłam mieć sporo nerwów z powodu rodziny Tatusia a więc i Dziadka,jak np gdy jakby nigdy nic informuje mnie,że Wasz Tatuś spał poza domem,bo byli (bo i On był) u Szwagra-a więc siostry Taty Męża (a Tamta wtedy była w Szpitalu) i nie rozumie,czemu ja denerwuję się przeciez nic się nie stało "nigdzie nie chodził",no tak,uspokoiłam się...co z tego,że ja calutką noc nie spałam i biegałam od pokoju,gdzie malutki wtedy Kubuś spał a oknem w drugim pokoju,bo wydawało mi się,że słyszę,że Tatuś wraca! Już wtedy zaczęłam mniej przychylnie patrzeć na Niego...a potem było coraz gorzej...już wtedy widywaliśmy się kilka razy do roku a jak widzieliśmy się,to prawie słowa z sobą nie zamienialiśmy,bo o czym? Jak bywaliśmy u Nich to na stole stały wysokoprocentowe trunki, a Dziadek pod ich wpływem nie dość,że od rzeczy gadał to jeszcze zupełnie w obcym dla mnie języku...tego bełkotu nigdy nie umiałam zrozumieć,a Jego wymowa nawet na trzeźwo jest mało wyraźna..raz do roku odwiedzał mnie - w dzień kobiet,ale jako,że On "nie musi dzwonić do mnie i zapowiadać się" to wiele razy spotykał mnie właśnie wychodzącą z domu a i Jemu było to na rękę,bo wręczał bombonierką i tyle Go widzieli...ostatnimi czasy jest jeszcze gorzej,bo chyba przezywa właśnie swoją drugą młodość...Żony (a Waszej chłopcy Babci) nie ma za często w domu,bo z emigracji wraca do domu raz na 4-6 miesięcy i wtedy bywa,że jest3-4 tygodnie w domu,a czasem krócej,a On będąc po wypadku siedzi w domu i bąki zbija...swoją drogą dawno już mógłby wrócić do pracy,czy raczej zacząć szukać nowej,bo do starej (u swojej siostry) nie chce wrócić,bo odkrył właśnie po wypadku (te 3 lata temu),że Ona mocno Go wykorzystywała a On niczego dzięki nie Niej nie dorobił się...ale do pracy Mu się nie spieszy,leżenie bykiem czy spędzanie czasu z wnukami (bynajmniej nie z Wami chłopcy) jest bardziej interesującym zajęciem..podobno ostatnio dopytywał Waszego Tatę o pracę i gdy On powiedział,że może pomóc Mu w uzyskaniu pracy u swojego byłego pracodawcy to ten kręcił kręcił, aż wyszło,że On nie chce iść do pracy!
Teraz od chyba stycznia u nas na tapecie jest budowa domku dla nas, dla Was i w związku z tym, Tata często bierze Dziadka do nas na działkę,lub do Babci Krysi,bo często u Niej coś przygotowuje na budowę jak np w ciągu dwóch ostatnich dni,gdy przygotowywał zbrojenie do fundamentów u Babci a stamtąd wujek Tomek ma Mu TIRem przewieźć na działkę wkrótce...bo za 2 tygodnie gdy pozwolenie na budowę uprawomocni się zaczynamy ostro budowę!
Ale wracając do Teścia...wczoraj i dziś też był u Waszej Babci...Babci i Drugiego Dziadka nie ma,bo wyjechali na kilka dni ze znajomymi do Rabki a my rządzimy się...no i wczoraj kiepski dzień miałam,znaczy jakoś nie umiałam ogarnąć się...nie bez znaczenia był fakt,że Igorku Ty ostatnio dajesz Mamie do wiwatu...w domu normalnie,po 3 godzinach od wstania rano idziesz spać,pierwsza drzemka się zaczyna a tu u Babci nie ma mowy,wszystko Cię rozprasza a przede wszystkim Kubuś...no On to nie umie chwili usiedzieć w ciszy tak by Mama mogła Cię Igorku nakarmić i mieć chwilę spokoju...np na gotowanie obiadu...wczoraj np 3 godziny trwało zanim usnąłeś! w tym czasie albo próbowałam Cię uśpić albo uciszałam Kubusia albo denerwowałam się...aż wreszcie dałam za wygraną i gdy dopiero Igorku padłeś to miałam chwilę spokoju...była 14 godzina a ja nie miałam nic zrobionego! Babcia wyjeżdżając we wtorek po południu ugotowała nam zupkę i Mama z Kubusiem jadła ją w środę i trochę zostałona czwartek,więc Mama postanowiła,że Dziadka i Tatę poczęstuję,coby z głodu nie padli przy pracy (Mama uznała,że Ona może w tej chwili nie myśleć o sobie)...tak więc nałożyła makaron na talerze , przygrzała zupę i zostawiła w kuchni,bo w tym czasie w drugiej kuchni kończyła pilnować Kubusia,coby zjadł swoje danie..za jakiś czas okazało się,że Tata zjadł a Dziadek jeść nie będzie...nie pierwszy raz (i jak już teraz wiem nie ostatni!)..dotąd zwykle Tata Wasz jeździł na budowę sam z Dziadkiem, my z różnych powodów wtedy nie byliśmy u Babci ale w naszym wynajmowanym mieszkanku...wtedy Babcia częstowała Waszego Dziadka obiadem,ale zwykle odmawiał...potem Tata przestał zmuszać Go by jechał z Nim z działki do Babci na obiad i z raz czy dwa razy było tak,że jak na działce byli w trójkę (Tata z dwoma Dziadkami) to na obiad jechali we dwóch,bo trzeci upierał się,że nie pojedzie...Wasz Tata tłumaczył zawsze,że On (Dziadek) jest dzikus i że nie chce się z Nim kłócić,bo On Mu pomaga...tłumaczyłam sobie,że może to dlatego,że to moja Mama gotowała,albo,że specjalnie musieli zjeżdżać z budowy do Niej...ale wczoraj i dziś podawałam obiad ja (Synowa Jego!) i był na miejscu..i co? I nic! Nie będzie jadł...wczoraj wkurzyłam się nie na żarty aż z nerwów poleciały mi łzy (gdy Tata zakomunikował mi,że zje za Tatę,bo On nie chce)i z kluchą w gardle mówiłam,że to ja nie zjadłam,żeby On miał co zjeść a On gardzi? I w ogóle czy to już zawsze tak będzie? Przecież ja muszę wiedzieć,czy mam Go przewidywać do obiadu czy nie...przecież za 2 tygodnie zaczniemy intensywne roboty i wtedy musze wiedzieć ile gęb,że tak powiem mam do wyżywienia...wczoraj to nawet herbatą pogardził moją...zresztą podobnie jak dziś...wczoraj wieczorem Wasz Tata powiedział,że On nie raz z Nim rozmawiał i bez skutku,On mówi,że nie będzie jadł...mówię więc Mu (Tacie Waszemu),że niech określi się,jeśli woli brać sobie swoje kanapki to OK nie nalegam,ale nie mogę co dzień pytać czy wręcz namawiać (jak to moja Mama dotąd robiła) Go do zjedzenia obiadu! No proszę! Mam swój honor i nikomu w dupę wchodzić nie zamierzam...ale niech określi się! I wczoraj Tatuś powiedział,żebym dziś Go sama spytała i kazała Mu się określić...i tak też miałam zrobić...ale przed południem Tata wszedł do domu,zakomunikował,że Dziadek nie będzie jadł i żebym nic do Niego nie mówiła...potem gdy przyjechał do domu po poworcie od klienta i jadł zupę poszedł do okna i zawołał do Taty czy jeść będzie ale OCZYWIŚCIE odpowiedział NIE! Kurcze,jak dla mnie to już za dużo! Mam swój honor i gdy ktoś gardzi moim obiadem to ja nie nalegam...obecnie więc jest tak,że nie rozmawiamy z sobą prawie wcale,bo nie ma o czym...ostatni raz próbowałam zagaić rozmowę,gdy pierwszy raz spotkałam się z Nim na naszej działce kilka tygodni temu...rozmowa się nie kleiła,On był małozainteresowany tym o co pytałam,czy mówiłam więc teraz już nie silę się na rozmowę,chyba,że On podaje mi coś,czy coś...od wczoraj dochodzi mój foch za Jego zachowanie dotyczące obiadu i coś czuję,że tak to się nie skończy...Oj wybuchnę prędzej czy później...tyle,że coś czuję,że znów moje relacje z Waszym Tatą się mocno pogorszą...bo co innego,gdy On widzi,że Taty zachowanie jest złe a co innego,gdy ja ośmielę się to zauważyć...masakra! Ja jestem inna naprawdę...ja tam umiem przyznać,że moja Mama,moja Siostra, mój Brat etc etc zrobili coś co mi się nie podoba...Tata nigdy! A nawet jeśli widzi to mnie nie przyzna się...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz