piątek, 13 maja 2011

Względny spokój..

Po ciężkich (cichych) dniach nadeszły znów dość spokojne...oby to nie była cisza przed burzą...a zaczęło się od tego,że ja ZNÓW wyciągnęłam rękę na zgodę i ku rozmowie...nagadałam się, nagadałam, wytłumaczyłam wszystko jasno, wyraźnie i (o dziwo!) spokojnie...w zamian usłyszałam tylko przepraszam i mocne (?!) postanowienie poprawy....hmmm gdyby tak było (z tej drugiej oczywiście strony) wyznanie grzechów, żal za grzechy, zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu i możemy uznać,że spowiedź ma zaliczoną...
A poważnie,to byłabym naiwna myśląc,że tym razem coś się zmieni...a kto wie,może...
Ale ale...zapomniałam,że Stary znów mnie dziś czymś wkur... ciągnęłam temat pieniędzy tzn ile mi oddał dziś i czemu tak mało i co usłyszałam? "musiał coś sobie zostawić na swoje wydatki" kurrr... jak ja tak mówiłam to słyszałam,że "po co mi pieniądze,skoro On robi zakupy"...wkurzyłam się i powiedziałam co myślę,ale On dalej nie rozumie analogii sytuacji...ahhh ciężka sprawa

A co z milszych (najmilszych) spraw? dziś była babcia Puchatka (moja Mamusia) u nas i Ona też uważa,że tylko patrzeć jak nasz Smyk zacznie chodzić sam....ależ się będzie działo.

A ponadto od paru dni zaczęłam zmierzać ku odstawieniu od piersi-w ciągu dnia już dostaje raz (czasem dwa gdy chcę Go uśpić a się nie uda) no i w nocy,choć staram się to ograniczać...no i znów przyuczam do spania w łóżeczku....jest ciężko...ale nie poddaję się...marzę o tym,że dziecko zasypia samo (hahaha) w łóżeczku (hahahaha) i karmione jest bez użycia organizmu Mamy :)
I TAK BĘDZIE!!

Byłabym niewdzięcznicą gdybym nie przyznała,że Stary ostatnio przydaje się bardziej-tzn wieczorem usypia Małego...więc moja rola wtedy kończy się...do nocy, kiedy obudzi się i trza dać cyca:) co pewnie wkrótce nastąpi....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz