niedziela, 9 października 2011

Cisza wyborcza...

Czy cisza wyborcza dotyczy również wpisów na blogu ?I czy dotyczy to także osób będących taaaaak daleko od polityki jak?No i jeszcze dodam,że moje zakłócenie ciszy wyborczej (ewentualne) polega jedynie na przypomnieniu o obywatelskim obowiązku każdego Polaka!Ja w tym roku ,przy tych wyborach jestem znów w pracy-jako operator informatyczny -a po naszemu to jestem osobą,która zbiera brudnopisy od przewodniczącego komisji i wklepuję do komputera...niby banalne,ale dodam,że papier (na którym ręcznie notują członkowie komisji)przyjmie wszystko a niestety program komputerowy ewentualne błędy wyłapie i wtwfy zaczynają się schody ...(procedury,procedury,procedury....) No tak więc ja właśnie siedzę przy swoim stanowisku i czekam na dane od członków...a w tym czasie nudząc się nadrabiam zaległości w pisaniu... Jak miło,że mogłam wyjść z domu...moje dzisiejsze wyjście ma wiele pozytywów...pierwszy raz od dłuższego czasu miałam okazję ubrać się ładnie (?!) tak nieskromnie powiem(nawet nowe szpilki włożyłam ...początkowo do reklamówki (a przed lokalem na stopy,umalować się i wyszłam z domu w którym zaczynam dostawać szału ...ale o tym później ..Tak więc ój udział w wyborach jakby nie patrzeć jest korzystny...no i jeszcze dostanę za to kaskę ...Tyle tytułem wstępu.Przed przyjazdem do "miejsca pracy" zahaczylam o właściwy lokal,w którym z kolei miałam ja oddać głos...no i powiem że pierwszy raz miałam. taki problem...zupełnie nie wiedziałam na kogo zagłosować..jak zwykle przy wyborach parlamentarnych głos.muszę oddać na zupełnie nie znaną mi osobę .Zwykle wiem chociaż na jaką partię głosować...a teraz miałam problem...ehhh...szczególnie ,że ja na codzień nie odczuwam wpływu polityki na moje życie...tych "strasznych podwyżek " nie zauważyłam dotąd,więc nie mogę przyznać minusa dotychczasowemu rządowi. ale też nie wiem czy dotychczasowa nawładza zasługuje na.kolejne cztery lata?A jeśli nie to kto?Kto będzie leży dla mnie?Hmmm...czy dzięki nowemu rządowi będę lepiej żyła?Wrócę do.pracy dostanę mega podwyżkę ,będzie nas stać na własne mieszkanie. albo chociaż bez problemu dostaniemy kredyt i.na super warunkach .Czy nowy rząd jest mi to w stanie zagwarantować?Bo marzenia na których spełnienie za sprawą polityków. (jak najwazniejsze-zdrowie dla.mojej rodzinki oraz znajomych bliższych i dalszych) pomijam...i uważam,że w równym stopniu rządzący mi nie pomogą w obu marzeniach.. Ehhh...jak zwykle dla szarego człowieka i tak nic (a w najlepszym razie niewiele) się zmieni... Moje życie to opieka nad mocno już absorbującym i baaaardzo krzykliwym dziecięciem...i na to żaden rząd jest(czy nowy czy stary) nie pomoże...Prędzej może pomóc częstsze wychodzenie (bez dziecka!!) z domu!!Bo inaczej oszaleję,ogluchnę...albo dziecko do reszty mnie znienawidzi... Gruuubo .... Od czego zacząć? Może od początku... Moje ukochane dziecię już nie jest tak bezmyślne i doskonale wie co robi,czego Mu nie wolno i wie jak wymuszać na rodzicach (i nie tylko)swoją wolę...efekt taki,że większość dnia upływa na wysluchiwaniu Jego krzyków (oj ma donośny głosik ,znoszeniu szczypania,drapania,szarpania za włosy...co innego gdybym mogła (jak ukochany Tatuś) cały czas poświęcić dziecku...cóż że wtedy nie zjadłabym,jedzenia Młodemu (baaaardzo niecierpliwemu) czy nam też.nie zrobiłabym...że o sprzątaniu praniu itd też.mogłabym zapomnieć...ale wtedy dziecko może byłoby tak wpatrzonego we mnie jak w Tatusia...a póki co dziecko moje mamę uznaje do czasu aż pojawi się Tatuś...wtedy nawet nie chce iść do Mamy,na widok wychodzącego Tatusia wybucha histerycznym płaczem...a np gdy Mamusia (jak dziś na wybory) wychodzi co robi dziecko?Papa...Ehhh ...Zaczynam łapać na tym punkcie doła ...I co z tego,że wiem,że nie jestem złą Matką i choć.wciąż.największe do czego mam do siebie zastrzeżenie to wybuchy nerwów gdy np nie wytrzymuję już...głównie fizycznie!Jak np ostatnio gdy wbił mi paznokcie w wewnętrzną stronę przedramienia raniąc do.krwi (i tu moja winna...bije się w pierś...czemu paznokcie nie odcięte?!).wtedy nie panuję nad sobą...kończy się krzykiem a czasem i klapsem ...który ciężko odreagowuje psychicznie ...płaczemy oboje...na szczęście niekontrolowane wybuchy to wciąż rzadkość ..ale jednak zdażają się...a jak dodam do tego baaaardzo częste kary w postaci sadzenia na wersalce,fotelu itd i tłumacząc że był niegrzeczny i musi posiedzieć sam i Mamusia wychodzi a On na chwilę (bardzo krótką bo.ledwo minę próg On biegnie za mną )zostaje sam...Coraz mniej ta metoda skutkuje...a ją coraz mniej radzę sobie ...nigdy Mu zbytnio nie ulegalam a jednak górą jest On...ja wychowuję,Tatuś głównie rozpieszcza (choć.jak dłużej przebywa Tatuś w domu role się odwracają -zły policjant -Tatuś...a spokojny ,opanowany to-Ja )... Kurcze ...może dopada mnie jesienna handra?! A z "milszych",mniej dołujacych tematów...To Mały nabył nowe umiejętności -robi papa;brawo;próbuje jeść sam łyżką (owiec trzymając w ręku je od dawna,woła że chce siku (łapiąc się wymownie za.krocze )i czasem.oznacza to że zaraz będzie siku (bądź coś grubszego )albo,że już pampers mokry ..efekt taki,że często i długo siedzi na nocniku..i prawie zawsze owocnie :-)Nauczył się mówić jak robi krówka?"Mmmmm" Rozumie prawie wszystko i wciąż chce robić coś co zaobserwuje najczęściej u mamy. Tyle na teraz przypominam sobie...zaraz zaczynam swoją pracę więc kończę te wypociny ...jak odzyskam kompa częściej będę spisywać swoje dzieje...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz