niedziela, 30 października 2011

Tupot małych stóp...

Jakiś czas temu wyjęłam Puchatkowi z łóżeczka dwa szczebelki i teraz, gdy Mamusia korzystając z popołudniowej drzemki Synusia pracuje w kuchni co jakiś czas słyszy cudowny tupot małych stóp:)Po prostu Synuś gdy przebudzi się to ile sił w nogach drepcze do Mamusi...ehhh jak ja to kocham:)Mogę nie wiem jak zły mieć humor (najczęściej przez Ojca mojego dziecka) ale gdy zobaczę moje Słoneczko bosymi stopkami dreptającego do Mamusi to wszystko inne jest nie ważne:)Ostatnio (w zeszły poniedziałek).Ponadto do grona odgłosów zwierząt jakie Młody naśladuje doszło "jak robi kotek -i tu moje Słoneczko piszczy (tak powtarza po mamie "miał" :) ), ponadto umie "mówić" jak UWAGA rybka:) I tu dźwięk przypomina cmokanie:) Gdy moje kochane Maleństwo widzi krówkę,rybkę,czy usłyszy,że wspomni się o którymś ze zwierząt to "mówi" odpowiednio :) To wciąż mało postępów w nauce mówienia,ale jednak sprawia tak wielką radość...szczególnie,gdy ma się nerwy na wszystko inne...jak np na pierwsze w "karierze" kierowcy pouczenie...jeździłam po mieście z Dziecięciem za papierkami do zasiłku dla biednych ...i o dziwo w ekspresowym tempie udało mi się wszystko pozałatwiać, w jednym Urzędzie udało mi się przez telefon w ciągu paru chwil załatwić papierek na który każą czekać tydzień!! ehhh znajomości,to podstawa:) Zadzwoniłam,znajoma powiedziała,że mam zaraz przyjechać...przyjechałam i już:) I tyle z pozytywnych spraw tego dnia...bo odjeżdżając spod jednego Urzędu spotkałam się ze Strażnikami Miejskimi,którzy pouczyli mnie,że tu stać nie można...ehhh...na nic moje tłumaczenie,że wjazd na parking zastawił jakiś baran (takiego dokładnie słowa użyłam:p),że z dzieckiem nie chciałam szukać daleko miejsca itd..."miły" Pan (który cholera jasna chodził do naszej szkoły średniej!!) wysłuchał,powiedział, "tak,proszę dowód osobisty,rejestracyjny auta i prawo jazdy"....ehhh nic nie pomogło,że dziecię płakało,że wsadziłam Go do auta....ehhh...nie spowodowałam zagrożenia w ruchu ani nic...naprawdę mogli mnie puścić...ale nie,po co?!
Stary w domu O DZIWO spytał tylko "ile będzie trzeba zapłacić?"....
A z moim Orangem ciąg dalszy sporu.....przysłali pismo,że nie dostarczyłam pisma potwierdzającego zwrot zakupionego modemu i przez to odrzucają moją prośbę o zerwanie umowy...ale nie poddaję się,wystosowałam kolejne pismo...i czekam:) Pominę fakt,że gdy poszłam z pierwszym pismem do Salonu to gość nie kazał mi oddać sprzętu ,baaa On pierwszy raz ma taki przypadek jak mój,więc na moim przykładzie się uczy...ehhh...ja to mam zawsze pecha-jedyna w regionie mam jakiś problem...kiedyś jedyna w powiecie miałam podany corhydron gdy była afera z tym związana,a przez to ja musiałam złożyć oświadczenie na policji,że mnie nic nie było, jako jedyna w powiecie i w szpitalu którym leżałam miałam grypę Ah1N1 będąc w ciąży....ehhh,ja zwykłych problemów nie mogę mięć...zwykłe problemy ma każdy głupi...ale nie ja...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz