czwartek, 13 października 2011

Huuuuura!!!

Ależ się cieszę...wczoraj wieczorkiem odebrałam swojego sprzęta, swój kochany komputerek...wcześniej musiałam się wkurzyć na "kochanego Mężusia",potem na kochanego laptopka...grrrrrrr...wciąż muszę się na coś denerwować...ale od początku. Kilka dni (a może kilkanaście nawet już) temu rozmawiałam koleżanką, która zajmowała mi się naprawą lapka i o dziwo okazało się,że mój sprzęt czeka od dawna na odbiór.Wczoraj odezwałam się do Niej,że może wyskoczyłybyśmy na piwko i wbrew temu co początkowo twierdziła,że będzie u Niej kiepsko w najbliższych dniach z czasem wieczorem dostałam sms-a,że może spotkałybyśmy się za 1,5 godziny...głośno skomentowałam i od razu usłyszałam do Męża,że mogę wybić to sobie z głowy..ale nic sobie z tego nie robiłam i odpisałam "pasuje".Potem zajęłam się swoimi obowiązkami, a więc kolacja, kąpanie Młodego, leki i inhalacje Młodego (bo czy ja wspominałam,że u nas sezon chorobowy rozpoczęty?)...a potem ubrałam się i zakomunikowałam:"wychodzę", Stary zezwał mnie, że ZNÓW wychodzę i żebym nie zdziwiła się jak On wyjdzie w sobotę, a jak powiedziałam,że przecież ja nie wychodzę na imprezę w weekend tylko do koleżanki i to w środku tygodnia to On odpowiedział,że ostatnio wyszłam w piątek....SZOK...przecież ja ostatnio (z Żanką) wyszłam 3 miesiące temu!?W międzyczasie byłam z kuzynką na niby panieńskim wieczorze w barze,ale to był wyjątek! Tak czy inaczej szłam do Żanki taka wkurwiona,że szok! Przecież ja wychodzę tak strasznie rzadko, a ten ma jeszcze pretensje, podczas gdy On znaaaaacznie częściej zapuszcza się gdzieś...Ale nieważne:) Ważne,że miło posiedziałam na plotach u koleżanki (nie poszłyśmy nigdzie), wypiłyśmy parę drinków i ogólnie miło było...nawet z Jej Mężusiem posiedziałyśmy.Po powrocie do domu zaraz (stęskniona) odpaliłam lapka ...i szybko tego pożałowałam...bo o 1 musiałam podać lek Młodemu i jak w związku z tym Go obudziłam i On dojrzał lapka...i się zaczęło..absolutnie nie chciał iść spać....tyle czasu nie widział komputera że myślałam,że zapomni co i jak...ehhh chyba z 2 godziny walczyłam by Go uśpić...tzn wcześniej odciągnąć Jego uwagę od lapka...spać poszliśmy chyba coś koło trzeciej....myślałam,że padnę! Dziś trzymałam się (i przede wszystkim Małego) z daleka od lapka...a dopiero niedawno zabrałam się instalowania tego i tamtego....i ZNÓW musiałam się zdenerwować, bo zupełnie nie chciał ze mną współpracować...ale koniec końców udało się! I znów mam kontakt ze światem:) I znów mam swoje 2tysiące ukochanych piosenek....i jakoś tak nie spieszy mi się do łóżka, znów:)...nawet gdybym mogła iść spać...a nie mogę bo o 1 ustawiłam porę na lek Młodego...jak wspomniałam jest lekko przeziębiony-w porę (mam nadzieję) zareagowałam (i wprowadziłam leczenie) i wygląda na to,że gorzej nie powinno być...oby....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz