wtorek, 15 listopada 2011

Nie zdążyłam pochwalić...

Był względny spokój..nawet zaczęłam myśleć,że może to moja wina, może to ja wymyślam problemy..może gdybym się lekko zmieniła mogłoby być jeszcze dobrze...a jednocześnie wciąż przez głowę przemykała myśl "kiedy znów coś się wydarzy?"...no i nie trzeba było czekać długo...i znów nie odzywamy się z Tatusiem...tym razem poszło UWAGA o Młodego!! Stary zrobił wieczorem Młodemu kaszkę i karmił Go nią..a nadmienię,że zanim to zrobił uprzedzałam-zrób mniej niż kiedyś,bo ostatnio nieco mniej je...ale gdzie tam,zrobił JAK ZWYKLE po swojemu no i w pewnym momencie Młody miał dość...ja zwykle, gdy On zaczyna odmawiać dalszego jedzenia odpuszczam,ale Stary chyba za punkt honoru,że wmusi Mu...więc (początkowo) delikatnie powiedziałam,że jak nie chce to niech nie je i upewniłam się,że w ogóle coś zjadł...ale gdzie tam Stary wciąż nalegał, szantażował głównie wyłączeniem TV, skutkiem czego TV był co chwilę włączany i wyłączany...a Stary wciąż powtarzał "zje"....szlag mnie trafiał, bo na cholerę wmuszać temu dziecku!! Więc im dłużej to trwało tym bardziej my zaczynaliśmy się sprzeczać-ja wciąż powtarzałam ODPUŚĆ a Stary upierał się,żebym się nie wtrącała, bo On ( Młody) zje!!Koniec końców obraził się, bo to moja wina,bo po co się wpierd.alam i już do koca (prawie do końca) wieczoru nie rozmawialiśmy...prawie do końca,bo gdy uśpiłam Młodego a Stary leżał "u siebie w pokoju " poszłam do Niego i spytałam,czy nie przeszkadza Mu jak wygląda nasze małżeństwo - kręcąc głową odparł,że nie...dalsza rozmowa straciła sens...zresztą czy usłyszałam coś innego niżbym się mogła spodziewać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz