sobota, 23 października 2010

5 miesięcy minęło...

..jak jeden dzień
Kiedy to zleciało? Przecież tak niedawno jechałam z bólami i odchodzącymi wodami do szpitala...tak niedawno dostałam swojego najukochańszego syneczka na brzuch...
Wczoraj zebrało mi się na wspomnienia...Chwała Bogu za aparat cyfrowy:) Nie ma problemu z ograniczoną liczbą 36-ściu zdjęć na kliszy i dzięki temu można pozwolić sobie na pstrykanie fotek ot tak...dzięki temu,nic nie pozostanie nieuchwyconego...a przecież w ciągu tych 5 miesięcy tyle się wydarzyło..przecież najpierw był śpiącą słodką laleczką,budzącą się tylko na cyca,przewinięcie i dalej lulał...z czasem zaczął nieświadomie (a tak słodko) się uśmiechać, z czasem uśmiechy stały się świadome i obdarzał nimi głównie Mamusię i Tatusia...dziś potrafi uśmiechać się nawet do niesympatycznego Pana Doktora,czy pielęgniarki,która właśnie będzie szczepić Go. Początkowo leżał bez najmniejszego ruchu-w jakim położeniu Mamusia położyła w takim został, z czasem zaczął kręcić główką, a dziś już potrafi sam przewrócić się plecków na brzuszek. Na początku pił tylko Mamusine mleczko,a dziś już je deserki,obiadki...i mleczko Mamusi:)
Ahhh tyle się wydarzyło...a jeszcze tyle przed nami...i z dnia na dzień kocham Go jeszcze mocniej..aż strach pomyśleć co będzie za 18 lat:)
Dobranoc Słoneczko moje...Kolorowych snów,w dniu Twojej pięciomiesięcznicy:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz