środa, 20 października 2010

MacGyver w spódnicy...

...czyli tragikomedia z Mamusią w roli głównej (tytułowej)!

Było chwilę po południu, gdy Dziecię zaczęło być marudne, pewnie z powodu dwóch wybijających się dolnych jedynek...toteż Mamusia zabrała Go do pokoju,szczelnie zamykając za sobą drzwi!
Młody dostał cyca i szczęśliwy zasnął...no więc Mamusia,korzystając wreszcie z możliwości zrobienia czegoś pożytecznego, jak np posprzątanie syfu w mieszkaniu i zrobienie obiadu zmierzała ku drzwiom na korytarz..no i jakie było Jej zdumienie,gdy klamka nacisnęła się nie powodując otwarcia drzwi...próba druga i kolejna...i wciąż ten sam efekt-klamka kręciła się wokół własnej osi.. Wtedy było jasne klamka z drugiej strony (a więc od strony niedostępnego korytarza) wysunęła się ździebko za daleko..pominąć należy fakt,że od kilku dni była awaria klamki,o czym Mąż doskonale wiedział!.Stało się więc jasne, że albo Mamusi uda się jakoś użyć swojego zmysłu technicznego (ukończone studia techniczne do czegoś chyba zobowiązują?!) i uwolnić się, albo w przeciwnym razie pozostanie siedzieć w tym zamknięciu aż Mąż wróci z pracy (co na szczęście miało nastąpić za jakieś 2,5 godziny). Dramatyzmu sytuacji dodawał fakt,że po 16 Mamusia była umówiona ze swoim Szefem, w celu ustalenia warunków powrotu do pracy a przede wszystkim ustalenia kiedy ten powrót miałby nastąpić. Ponadto do Mamusi miała przyjechać Jej Mamusia,a więc Babcia. I zarówno Szef jak i Babcia mogły do Mamusi dzwonić i niestety nie dodzwoniłyby się,bo telefon był, podobnie jak korytarz, poza zasięgiem Mamusi.Mało tego Babcia,gdyby zjawiła się pod drzwiami to nie dostałaby się do środka mieszkania z wiadomych powodów...istniałaby oczywiście możliwość,by ktoś z zewnątrz otworzyłby mieszkanie i znalazłszy się w korytarzu uwolnił Mamusię...Istniałaby taka możliwość,gdyby nie fakt,że jeden komplet kluczy miał przy sobie niczego nieświadomy Mąż ..a drugi komplet wisiał dumnie na haczyku...w korytarzu..
No więc Mamusia,która nie mogła pozwolić sobie na to,by przyznać się , że sobie nie poradzi zaczęła główkować.Zaczęła od wyrwania pozostałości klamki,a następie rozpoczęła przeszukiwanie dostępnego pokoju.Wiedziała,że musi znaleźć coś, co wkładając w miejsce po klamce sprawi,że drzwi się otworzą. Dlatego próbowała wszystkim począwszy od długopisów, poprzez wszelkie blaszki jakie znalazła w pokoju (czy to z torebki czy paska) a na śrubkach skończywszy. Wszystko na nic...już miała poświęcić torebką a nawet odkręcać klamkę od drzwi balkonowych..choć to drugie trudno byłoby zrobić, bo niestety nie było czym:(
No i gdy już powolutku zaczynała oswajać się z myślą,że przyjdzie Jej spędzić w zamkniętym pokoju do powrotu Męża z pracy,bez jakiejkolwiek możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym, wreszcie udało się!!Uwolniła się,i to za pomocą czego ? Otóż pomogły wspomniane wcześniej śrubki...a skąd takowe w pokoju? Do dnia dzisiejszego Mamusia uważała,że śrubki te służące zabezpieczeniu pralki podczas transportu należało wyrzucić dawno temu..a więc zaraz po ustawieniu pralki w łazience. Widać,jednak czasem warto trzymać z pozoru niepotrzebne śrubki:) Dzięki nim Mamusia otworzyła drzwi. Składając dwie do kupy Mamusia jak rasowy włamywacz uwolniła się!


Morał (?!) na zakończenie -Mąż po powrocie z pracy stwierdził,że pewnie żadna inna kobieta by sobie nie poradziła :D .....a później naprawił przedmiotową klamkę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz