niedziela, 17 października 2010

Mój Blog na razie nie umrze!!

Ostatnio doszłam do powyższego wniosku...a stało się tak,gdyż dla odmiany byłam szczęśliwa...Mąż był znów kochający,Ja naprawdę czekałam na Jego powrót z pracy, a On będąc w pracy wysyłał słodkie sms-ki choćby tylko po to by podziękować za sałatkę jaką zrobiłam, zostawiał karteczki w których pisał,że kocha...krótko mówiąc miłość kwitła...no i czułam się jakoś dziwnie zaniedbując to miejsce...a z drugiej strony uznałam,że pisanie o urokach życia w małżeństwie , o sielance byłoby zbyt banalne i ogólnie jakoś niepotrzebne...
I w tym miejscu uwaga do wiernej czytelniczki (oczko3) mój blog nie umrze!! Jeszcze nie...ZNÓW MAM WENĘ!!
A przynajmniej jakieś zalążki weny..
I chyba uwierzę w sens powiedzenia "wyjątek potwierdza regułę"..wyjątkiem były ostatnie miłe dni z mężem...zwykle nie jest tak kolorowo,słodko i sielankowo...zwykle mąż jest chamem w czystej postaci! I choć w sumie nie wydarzyło się nic konkretnego,a przynajmniej nic czemu miałabym poświęcać tu uwagi więcej..ale w konsekwencji tych niby nieważnych wydarzeń mąż znów jest "czuły,kochający,słodki"..teraz wystarczy zamienić wymienione przymiotniki na ich antagonizmy i opis mojego męża gotowy!
Chyba z tą weną przesadziłam...brak mi słów dalej...Tak czy inaczej wracamy do punktu wyjścia...znów jedyną radością mojego życia jest Synuś...i to nigdy się nie zmieni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz