piątek, 8 października 2010

Wrócił spokój...

Jednak spakowanie manatków (których swoją drogą okazało się strasznie dużo-a były już mocno odchudzone) i powtarzanie uparcie,że chce się jechać do mamy zrobi swoje...okazało się,że da się porozmawiać,wyjaśnić wiele rzeczy...i co dziwnego z wieloma rzeczami nie mogę się nie zgodzić...no i zapanował spokój...oby tym razem na dłużej..i oby tym razem zmieniło się więcej...a i ja muszę się zmienić-a mianowicie prosić o pomoc...choć moja duma nie zawsze na to pozwala,ale może i racja , że facetowi jak jasno i wyraźnie się nie powie czego się oczekuje to On nie zrozumie.

Tak bardzo chciałabym aby już było dobrze..ale to jeszcze dużo pracy nas czeka...Póki co jestem pełna nadziei :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz