poniedziałek, 9 stycznia 2012

Przemyślenia,wspomnienia...

Dziś zebrało mnie na wspomnienia...przeglądałam fotki z początków mojej znajomości z Mężem, a których dawno nie oglądałam,bo poprzedni lapek nie czytał płyt na których były zgrane te fotki...i znów miałam poczucie winy!-TO JA ZNISZCZYŁAM TO CO MIĘDZY NAMI BYŁO!!Takie przynajmniej było moje pierwsze wrażenie...zdjęcia z "początków nas" pokazywały parę fajnie bawiącą się z sobą,uśmiechniętą,wręcz wpatrzoną w siebie...i imprezującą...no właśnie,to nas łączyło! Oboje lubiliśmy się zabawić, wypić, zaszaleć...taka Mu się spodobałam...i nie wstydzę się przyznać,że kiedyś odpowiadał mi taki sposób na życie...to nas łączyło...w Jego rodzinie dużo się imprezowało więc z Nimi najczęściej bawiliśmy się (bądź z Jego kumplami),jakoś z moimi znajomymi nie bardzo chciał,wciąz wykręcał się,żeby nie iść czy jechać gdzieś (pominę fakt,że teraz wypiera się tego mówiąc,że nie chce chodzić do znajomych moich bo ja nie chcę nawet do Jego rodziny..ehhh tylko,że to nie taka kolejność była)....niedługo po ślubie wszystko się pozmieniało...najpierw Mąż wszedł w konflikt z ukochanym braciszkiem a przy okazji ja usłyszałam,że to ja Go buntuję przeciwko braciszkowi(czemu dziś zaprzecza!Ale ja dobrze pamiętam,że sam mówił,że Jego brat tak mówił!) tak czy inaczej po 2 spięciu z bratem (dość ostrym) przestaliśmy chodzić do Teściów (a w zasadzie do Brata tam mieszkającego) a także potem gdy już Ich spór odszedł w niepamięć (ja nie zapomniałam,że posądzono mnie o złe zamiary i nieszczerość!)a ja będąc w ciąży (szybko bo 2 miesiące po ślubie byłam już w dwupaku!)nie bardzo chciałam tam chodzić także z innego powodu-mają Oni kota a ja będąc uczulona po wizycie u Nich często musiałam się inhalować,bo dostawałam duszności i bałam się,że to zaszkodzi dziecku...nie ukrywam,że cieszyłam się,że mam wykręt,bo po tym ostatnim spięciu z Braciszkiem było dziwnie...a dodam,że to było pierwsze tak poważne spięcie między Nich jakiego byłam świadkiem nawet Stary na ten okres (kilku miesięcy) zmienił fryzjera!! Przestal chodzić obcinać się do brata!!I ja też...tyle,że ja już nie wróciłam...tak czy inaczej ja nie zapomniałam tak szybko jak Stary...chyba nadal mnie to trzyma i to był pierwszy powód,że nie chciałam tam chodzić...potem doszedł inny...zaczęłam inaczej patrzeć na Bratanka Starego,bojąc się,że kiedyś moje dziecko może wyrosnąć na "coś takiego"...nie wiem czy wspominałam,ale Mati będąc mały i ledwie umiejąc mówić umiał wyliczyć rodzaje alkoholi i przydzielić do poszczególnych osób-co kto pije!Gdy miał 2,5 roku na urodzinach swojej Mamy proponował innym,by polewali Mu oranżady do kieliszka "polej mi", "napij się ze mną"...jak wróciliśmy do domu spać w nocy nie mogłam z nerwów-tak bałam się,że i mój jeszcze wtedy nie narodzony synek będzie tak uczony...bo niby skąd takie małe dziecko zna takie rzeczy-obserwuje i widzi otaczjących Go dorosłych!Obiecałam sobie,że mój syn nie będzie świadkiem libacji alkoholowych...i wtedy się zaczęła na dobre moja obsesja...karą dla mnie jest,że muszę tam iść! Jeszcze gdyby mój Mąż umiał wspierać mnie,czy jakoś sprobować to zrozumieć byłoby inaczej...ale nie,On jedyne co ma do mnie,to to,że "czepiam się Jego rodziny" i On tego nie zniesie...bo przecież Jego rodzina dla Niego to priorytet....ważniejsza jest niż cokolwiek innego...dlatego to wszystko między nami...z Jego znajomymi przestaliśmy widywać się,bo żadni z Nich nie mają dzieci więc pewnie dlatego nikt nas nie zaprasza (nie wiem przynajmniej nic o tym)..tzn On się widuje-jak nie odzywamy się to daje sobie takie przyzwolenie,jak wczoraj...do domu wrócił po 22..Dziś cały dzień o tym myślałam...potem przez prawie 2 godziny byłam wieczorem w kościele (był koncert kolęd a i mnie nie spieszyło się do domu...) i cały czas myślałam...kilka razy łza poleciała...rozmawiać z Nim kolejny raz nie ma sensu,nie zrozumie co mówię...dalej będzie powtarzał w kółko co można skwitować: "jestem za swoją rodziną i będę,a Ty się czepiasz Nich"...Wróciłam do domu spokojniejsza-zawsze wyciszająco działa na mnie kościół i nawet prawie normalnie zamieniliśmy parę zdań...zawsze tak mam...po to by bardziej bolało..gdy wydaje się,ze cień szans na poprawę jest wydarzy się coś co wszystko burzy..."by czuć upadek z wysoka spaść trzeba" (cytując Kazika)...przed chwilą odkryłam coś co mną wstrząsnęło...weszlam na Starego NK,bo nie posiadając własnego konta wchodzę czasem na Jego konto (gdy chcę obejrzeć w ten sposób fotki naszych znajomych) no i zauważyłam,że ma 2 nowe zaproszenia od dwóch lasek z dwóch różnych końców Polski i jestem pewna,że nie zna Ich..tzn nie osobiście...(jedno już odebrał ale nie zaakceptował, a drugiego nie widział jeszcze)...początkowo myślałam,że świadczy to o tym,że założył gdzieś sobie profil na jakimś portalu randkowym i One Go odnalazły na NK...ale to co odkryłam za chwilę przerosło moje najśmielsze oczekiwania...jest wspólny mianownik tych dwóch pań...obie mają profile na jakiejś stronie z profilami erotycznymi NSex! Jestem prawie pewna,że musiał na tej stronie i On założyć konto i stąd One Go znają i znalazły Go na NK...kurcze,ścisnęło mnie za żółądek... myślałam,że lepiej sobie z tym poradzę....jutro chyba od razu jak wyjdzie do pracy przeszperam Jego kompa za dowodami...jestem wstrząśnięta...nie traci chłopak czasu...jak okaże się ,że rzeczywiście ma tam profil (uda mi się znaleźć) to najchętniej od razu spakowałabym się i wyniosła,ale wiem,że powinnam zebrać 100% pewność i dać Mu brnąć dalej..niech się pogrąża...ale czy uda mi się...znając mnie jak wróci do domu to od progu Go opierdolę i każę się zawieść do Mamy....za 5 godzin się okaże...niech tylko wyjdzie z domu...

1 komentarz:

  1. Wspomnienia są super, ale czasem nie można im się dać przytłoczyć. Pamiętaj, że żyć trzeba tu i teraz :-)

    kawcia_mielona

    OdpowiedzUsuń