niedziela, 15 stycznia 2012

Puchatkowo

Coś mało ostatnio piszę o Syneczku moim kochanym i nie to,że nie mam o czym - bynajmniej! Po prostu zwykle posty piszę w stanie wzburzenia (czyt. wywołanego przez Starego) i zwykle skupiam się na aktualnych wydarzeniach..Teraz wyjątkowo nie mam o czym pisać (tzn niczym nowym mnie Stary nie "zaskoczył") a mam za to dużo wolnego czasu,bo Młody od godziny śpi,a Jego Ojciec ćwiczy...ehh ta Jego próżność...no ale nieważne..Nie o tym miałam pisać dziś...
Młody...nie ma takich spektakularnych sukcesów jak córeczka cytowanej wczoraj przeze mnie koleżanki Starego ale i tak sporo się dzieje...Słów zna niewiele-bo raptem "mama" (co baaaaaaaaaaardzo często używa), "baba", "am"...hmmm i tyle póki co...nie martwi mnie to ani trochę (póki co) bo po 1 ja podobno do 3ego roku życia porozumiewałam się jedynie używając dźwięków "eeeeeeeeeeeee",a dwa,że wiem,że w tym wieku to jeszcze nie problem...jeśli trwać to będzie za długo to na pewno udam się do specjalisty-tu ukłon w stronę mojej kochanej koleżaneczki Kasi :* Młody mimo,że nie mówi to jednak jasno i wyraźnie (przynajmniej dla mnie zrozumiale) określa co chce...oj ma swoje widzimisię! Ostatnio, od kilku dni zrobiła się z Niego Zosia-Samosia - śpi w łóżeczku i jak rano obudzę się,to nie życzy sobie bym patrzyła jak On bawi się czymś w łóżeczku-mam zamknąć oczy,głowę położyć na poduszce i spać dalej,dopiero jak wyjdzie z łóżeczka i położy się na moim łóżku to mogę przestać spać (oj nie narzekam na to ;) ),ostatnio też nie chce siadać na nocnik,a już tak fajnie załatwiał się,teraz nie ma mowy,że siądzie-chyba,że sam da znać,że chce siąść na nocnik-co wciąż zdarza się za rzadko..nawet myślę,że dobrze by było zmienić nocnik,może będzie lepiej inny nocnik tolerował-wcześniej długo zastanawialam się nad interaktywnym nocnikiem i może to nie byłby głupi pomysł,żeby Go zachęcić...lepiej za to znosi ostatnio inhalacje-nie muszę przysiadać na Niego,bo robię to gdy On jest "na posiedzeniu" i jednocześnie ogląda TV..zresztą ostatnio załapał,że to,że musi być inhalowany świadczy o tym,że zaraz po tym będzie "am" więc może ta świadomość pomaga Mu znieść te kilka chwil z tubą..kaszkę (czy to na śniadanie czy na kolację) wciąż je ładnie i to obok mandarynek i wszelkich ciasteczek pokarm,do którego nie trzeba Go szczególnie namawiać i jeśli grymasi (odmawia jedzenia) to znaczy,że już starczy!Stary zwykle nie przyjmuje tego do wiadomości i usiłuje wcisnąć Mu jeszcze tych kilka pozostałych łyżek kaszki..na nic moje tłumaczenie,żeby przestał,bo widocznie Mały jeść nie chce już I NIE MUSI! I tu płynnie przechodzę do zagadnienia pt.:"wychowanie naszego dziecka wg mamusi a wg tatusia"...Oj to coraz częstszy powód do małżeńskich kłótni..i tak np dziś było,że Młody dorwał mi się do portfela i jak zwykle (gdy się do niego dorwie) wyrzucał wszystkie karty i dokumenty..więc w końcu Mu zabrałam,więc Młody z płaczem poszedł do Tatusia i przyprowadził gdzie leżał portfel,wskazał i Tatuś oczywiście domyślił się o co biega i dał dziecku ten portfel...wściekłam się jak nie wiem-jak ma dziecko mnie słuchać,skoro gdy ja Mu zabronię czegoś to Tatuś pozwoli...ale jak to zwykle bywa do mojego Staremu nie dociera,powtarzał "no co,dziecko ma płakać?"! Za chwilę Młody wyciągnął z tegoż portfela zdjęcia Tatusia i tak je oglądał intensywnie,że nieco je pogniótł i wtedy Tatuś korzystając z chwili nieuwagi zabrał dziecku-bo nie chciał by Jego zdjęcie było zniszczone-wtedy ja wzięłam to zdjęci,podałam dziecku i skomentowałam głośno "no co ma płakać?"....ehh nie wiem czy ta nauka przydała się...wygarnęłam jeszcze Mu że nie pomaga mi Go wychowywać i że niech nie dziwi się później,że dziecko jest nieznośne i wymusza płaczem,czy krzykiem,bo Tatuś Go właśnie swoim zachowaniem tego uczy i dodałam,że potem będzie na Niego krzyczał,gdy Mały będzie nie znośny,to jak zwykle powiedział "że On nie krzyczy na dziecko"...niedługo trzeba było czekać...Młody przy obiedzie wariował a Tatusia szlag trafiał i musiałam Mu uzmysłowić,że podnosił głos!Szczególnie,że to że dziś jadł tak fatalnie to też wina Starego,bo chwilę przed porą obiadu dał Mu deserek!
Co jeszcze?
Kubuś coraz fajniej umie się zająć zabawą...coraz więcej czasu Mamusia ma dla siebie...a też coraz częściej woli męczyć Tatusia,gdy ten jest w domu niż Mamę...np teraz już wstał,Stary wcześniej skończył rzeźbienie sylwetki i Młody zaraz podreptał do Niego...czasem zakłuje w serce,że dziecko nie chce do mnie,ale staram sobie tłumaczyć po 1 ,że mam wreszcie chwilę odpoczynku a po 2 to jestem pewna,że to o niczym nie świadczy,po prostu ma taki kaprys-teraz tylko Tata...a potem znów będzie tylko Mama...tyle,że On sam wybiera pory..
Wracając do tematu "Zosia Samosia" Młody od paru dni sam je obiadek i jak je sam to kilka łyżek zje i albo bawi się jedzeniem albo wciąż każe się wycierać,bo On nie może mieć nawet kropli zupy na sobie,czy wokół miseczki....efekt-obiad prawie nie zjedzony i brać chęci do jedzenia...ja dalej stosuję swoją zasadę-nie chce jeśc,to niech nie je! Zmuszać nie zamierzam!
Wieczorem jest za każdymm razem ten sam schemat-nie chce iść się kąpać...a jak juz wejdzie do wanny to nie chce z Niej wyjść...wczoraj mieliśmy niezłą zabawę,bo razem się kąpaliśmy-tzn Kubuś z Mamusią:) Kubuś miał radochę,bo polewał Mamusię wodą z dużej ośmiorniczki...to nic,że mamie leciało do nosa, do buzi, do oczu...to nic,skoro dziecko zacieszało p
Usypianie...ehhh to temat rzeka...wszystko zależy od tego o której wstanie rano-jeśli wstaje później znacznie po 9tej to już zakładam,że drzemki popołudniowej nie będzie i wtedy wieczorem z reguły jest łatwiej uśpić Go (choć nie zawsze) ale napewno łatwiej niż gdy jakakolwiek drzemka w dzień była,bo wtedy nie ma co liczyć,że będzie lekko...a jak wygląda to nasze usypianie? Chwilę pooglądamy książeczki ale nie za długo ostatnio Go to zajmuje...zwykle za chwilę wchodzi do swojego łóżeczka i woła mnie do siebie....ehhh nauczyłam Go,że mogę tam czasem wejść i On by tak chciał często...a z kolei ja chcę odzwyczaić Go od tego,bo przecież wreszcie kiedyś łóżeczko nie wytrzyma! I wtedy zaczyna marudzić,płakać albo znęcać się nade mną...wtedy ja tłumaczę raz drugi,aż wreszcie wychodzę...za chwilę z płaczem przychodzi za mną,niestety szybko zapomina,że to,że Mamusia wyszła z pokoju czegoś miało Go nauczyć..w końcu jest zmęczony chyba tym i każe się nosić i znacząco poklepuje się po swoich plecach co oznacza "okryj mnie kocykiem" i wtedy czasem zaśnie szybko a czasem nie...a dodam,że jak noszę Go 15 mniut to plecy mi wysiadają i dłużej nie mogę,wtedy chcę Go położyć,a tu się nie da! A Tacie wtedy też nie da się nosić...zresztą nie pamiętam już kiedy ostatnio Tacie dał się usypiac...wyjątkiem niech będzie dzisiejszy dzień,gdy to właśnie Tata musiał Go nosić!
Różnie to bywa,raz usypianie trwa krótko (zwykle gdy nie spał w dzień i najzwyczajniej jest zmęczony) a czasem bywa bardzo długo...i wtedy Mamusia wreszcie ma czas dla siebie...padnięta ..Stary zwykle od dawna śpi,przewraca się już na drugi bok...Jego usypianie zwykle nie zajmuje...czasem w tym czasie zajmie się póżną kolacją,ale najczęściej śpi jednak...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz