poniedziałek, 5 września 2011

Ad. 5.

Jakiś czas przed kolejna w tym roku infekcją na puszkach Puchatka dostrzegłam parę pęcherzyków z którymi (po stwierdzeniu przez Pediatrę,że nie wiadomo co to) poszłam do dermatologa,która (swoją drogą szalenie sympatyczna Pani)stwierdziła jakieś schorzenie bakteryjne i mówiłam się z nami na zabieg usuwania tego specjalną lyzeczka.Ileż ją się namęczyłam by wcześniej zastosować plastry zniechęcające..Ale chyba udało się bo Młody nie przerwał sobie nawet drzemki gdy Pani doktor usuwała pierwszego bąbla..przy drugim się przebudził ,ale był dzielny i lekkie skrzywienie spowodowane były raczej faktem,że zobaczył nad sobą dwie obce babki i to zaraz po przebudzeniu..na szczęście była też trzecia babka nad Nim- Mamusia i zachował zimną krew. Zuch !!! Gorzej,że po zabiegu Pani doktor powiedziała,że trochę nie wyglądało to spodziewała się...mam jednak nadzieję,że ładnie i szybko się to zagoi .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz