Tak było np dziś...dzień się już kończy a ja wyrobiłam się ze wszystkim co zaplanowałam...a trochę (wg mnie) tego było: sprzątanie,pranie, gotowanie obiadu, spacer połączony z zakupami, a oczywiście prócz tego zajmowanie się coraz bardziej absorbującym (bo już coraz bardziej zainteresowanym światem) Juniorem...teraz tylko wykąpać Potomka (Juniora), nakarmić i położyć Go spać...a potem wstawić obiadek dla Tatusia (który ostatnio bardzo wziął sobie do serca zarabianie na pieluchy dla Synusia - i nie tylko to i zaharowuje się na śmierć niemalże-od 6 do 21!) i zjeść z Nim (drugie danie:) ).
Wielkimi krokami zbliża się pora kąpania...czas uciekać-do roboty dalej:) Ależ jestem dumna z siebie wiedząc,że nie spędziłam dnia na słodkim nieróbstwie:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz