czwartek, 9 września 2010

Plus minus 20 kroków wstecz

Udzielanie się na wszelkiego rodzaju forach ma tę dobrą stronę,że można w przypływie takiej potrzeby wyrzucić z siebie wszystko co nam na sercu leży...ale co jeśli przy okazji innego tematu przypomina się coś na co akurat na danym forum nie powinno być miejsca...tzn jeśli coś co przypomniało się nie pasuje na to forum? Od tego jest blog:) Od tego jest dla mnie mój blog!Pewnego rodzaju psychoterapią...
20 kroków wstecz (plus minus) gdzie każdy jest jak rok miniony...
Dalej niż 26 kroków wstecz było wszystko ok...mamusia, tatuś, dwie małe córeczki, budowa upragnionego domku...sielanka...a tak przynajmniej wydawałoby się...Ale właśnie 26 kroków wstecz wszystko posypało się...tatuś stwierdził,że Jego problem(y) są zbyt wielkie by sobie z nimi poradzić, a mamusia nie pomoże,więc nie warto zawracać Jej głowy...i uznał,że po drugiej stronie będzie Mu lepiej!Jak uznał tak zrobił..paradoksalnie wybrał do tego strych nowobudowanego (a jeszcze nie wykończonego) domu, rzucając klątwę na mieszkające później tam kobiety (kobietki)...Mamusia będąc silna osobą poradziła sobie z pozostałymi pracami wykończeniowymi... poradziła sobie z trudnym w owym czasie wyposażaniem domu, gdy w sklepach nic nie było...a przy tym z dzieleniem czasu między wychowaniem małych dzieci, pracą i budową domu...
23 kroków wstecz wyszła ponownie za mąż za złotego człowieka z dwójką synków i podobnym obciążeniem (Jego żona również poradziła sobie w taki sam sposób z problemami co w/w tatuś)...Ale niestety nie wszystko złoto co się świeci...Problemy w stylu moje , Twoje wciąż pojawiały się...aż jakieś 20 kroków wstecz gdy starsza córeczka zaczęła dorastać zaczęły się nowe problemy...gdy nowy tatuś zaczął dostrzegać problemy, których nikt nie dostrzegał i zaczął wszczynać awantury na tym tle...głównie za sprawą zbyt często w tamtym czasie wypijanego przez niego alkoholu..Młodsza córeczka (będąc podobnie silną jak mamusia osobą) wciąż musiała interweniować w obronie siostry..choć tyle co wtedy mamusi przyszło przejść (znowu) to tylko Bóg jeden raczy wiedzieć ...Dopiero jakieś 10 kroków wstecz wszystko unormowało się...dziś nowy tatuś to kochany dziadziuś dla dzieci obu dziewczynek i w ogóle przyjazdy wszystkich dzieci (z rodzinami) do domu rodzinnego (na którym klątwa przestała się ujawniać w taki sposób jak dawniej) to miłe rodzinne spotkania...i każdy wraca tam chętnie!

Co nas nie zabije to nas wzmocni?! Na pewno na naszą osobowość ma wpływ sytuacja w domu rodzinnym...pewnie gdyby wszystko ułożyło się inaczej dziś umielibyśmy inaczej sobie radzić w życiu, inne decyzje podejmować, być bardziej spokojnymi, mniej wybuchowymi i nie tak skłonnymi do depresji...

Dlatego jest pytanie-na które ostatnio odpowiadałam mamusi-kiedyś było inaczej?ludzie się nie rozwodzili?
Nie,było tak samo...tyle, że kiedyś ludzie nie rozwodzili się tak chętnie - kiedyś kobiety tkwiły w małżeństwach pomimo,że tam się nie układało, dla źle rozumianego dobra dziecka! 
Dziś jest inaczej..dziś ja wiem,że gdy w moim małżeństwie dalej będą tak powszechne kłótnie i także za przyczyną alkoholu to dla dobra dziecka będzie najlepiej zakończyć to...lepiej spędzać czas trochę z mamą trochę z tatą niż wysłuchiwać kłótni,albo co gorsza być świadkiem wyboru drastycznego rozwiązania ...to nikomu nie służy...może poza osobą,która tego się dopuszcza,Ona ma już spokój (choć będąc osobą wierzącą powinna wiedzieć,że może przyjdzie Jej-Mu się spalać w ogniu piekielnym) za to pozostawione dzieci żona (czy mąż) już zawsze będzie żyło z piętnem tego strasznego wyboru..."niewinne dzieciństwo?stary, zapomnij!!" [Liroy]

Z dedykacją dla mojej ukochanej mamusi ....Mamusiu, wiem,że nie miałaś ze mną lekkiego życia i nadal zdarza mi się sprawiać Ci przykrość,ale wiedz,że na mnie to wszystko też miało wpływ, pewnie byłabym inna gdyby nie to wszystko...na pewno bardziej opanowaną a przez to łatwiej byłoby nam się dogadać ....ale doceniam wszystko co dla nas zrobiłaś i że poradziłaś sobie ze wszystkim (Sama:( ) i bardzo Cię kocham i szanuję....[Twoja młodsza córeczka]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz