piątek, 19 listopada 2010

Powrót Teściowej

Byliśmy dziś powitać powracającą z wygnania Teściową.
Teściowa postarała się i poprzywoziła prezenty dla każdego..
Ja dostałam torebkę (i mimo Jej najszczerszych chęci nie jest w moim typie..za duża..ale postaram się ją nosić).Tatuś dostał za dużą koszulę...a Synuś dostał (także za duże) ubranka ale akurat On ma szansę - realną szansę dorosnąć do nich.
Nie obyło się bez zgrzytów...moja "kochana" szwagierka musiała mnie wkurwić-było tak...szwagierka-a siostra Męża kupiła bratankowi Męża gwizdek (jakby to dziecko bez tego było za ciche,o zgrozo!) bratowa Męża -a matka owego dzieciaka zabroniła synowi używać tej zabawki,żeby nasz Synuś się nie wystraszył...ale ciocia (Szwagierka) zołza do potęgi (a jednocześnie najbardziej rozpieszczająca to dziecko osoba) podpuszczała na boku dziecko i w końcu dała Mu (schowany przez Jego mamę) gwizdek...i Młody oczywiście zaczął gwizdać..gdy Jego matka usłyszała to zawołała Go do pokoju w którym wszyscy byliśmy (tamten z gwizdkiem był w swoi pokoju)i powiedziała,że przecież coś Mu powiedziała..na to ciocia (Szwagierka) mówi-zapytaj Tatę...jak mnie takie coś wkurwia! Przecież matka coś temu dziecku zabroniła,tak? Strasznie takich ludzi nie znoszę! Kiedyś była podobna sytuacja u nas w mieszkaniu,gdy jeszcze byłam w dwupaku...przyszła do nas cała ferajna-brat Męża,siostra Męża z Mężem,oraz dziecko brata,chociaż formalnie pod opieką rzeczonej siostry...no i dziecko to miała kaprys jeść cukier z cukierniczki! Więc ciocia (Szwagierka) mówi-spytaj Ciocię (znaczy mnie) więc ja mówię do dziecka-no coś Ty,cukier będziesz jadł,będzie Cię brzuszek bolał i takie tam...ogólnie rzecz biorąc pomysł spodobał mi się średnio...a co wtedy Szwagierka na to-spytaj wujka! Innymi słowy-znajdź osobę która Ci pozwoli na to na co ja bym Ci pozwoliła! 
To pierwszy zgrzyt...
Drugi miał miejsce z udziałem Brata Męża ...ja wiem,że On ma inne metody wychowawcze,ale ja przez te Jego metody mam schizy na punkcie wychowania swojego dziecka-tzn tak strasznie boję się,że moje dziecię mogłoby wyrosnąć na coś podobnego do Jego syna! Boże nie pozwól! No więc rzeczone dziecię (bratanek Męża) od Małego przyzwyczajany był do alkoholu-odkąd zaczął być minimalnie rozumny bawiono się z Nim w zabawy typu:co Tata pije?Jak dziadek wygląda jak jest pijany?Itp podobne...doszło do tego,że dziecko to mając 2,5 lat (teraz ma skończone 3!) siadało przy stole pełnym gości i kazało polać sobie w kieliszek napoju i bawiło się,że pije wódkę-mówiąc do kogo popadnie-"napij się ze mną"..ja będąc wtedy w końcówce ciąży miałam zaburzenia snu,bo tak strasznie wywarło to na mnie negatywne wrażenie...no bo co jeśli i moje dziecię będzie tak uczone?! Przecież dziecko nie powinno wiedzieć co to alkohol! No ale do rzeczy...Mąż z Bratem pili dziś piwko i Brat (wujek naszego Synusia) podaje puszkę naszemu żeby potrzymał czy coś-na co ja oburzona powiedziałam,że bez przesady My tak Go nie uczymy...brat do końca naszej wizyty nie spojrzał na mnie nawet....jaka strata!

Ale znów powróciły obawy...jak ja sobie poradzę sama przeciwko Nim wszystkim...przecież żadne Ich metody wychowawcze nie znajdują mojej aprobaty...jak tu mam walczyć z tym wszystkim:( Mam nadzieję,że zgodnie z tym co Mąż deklaruje i Jemu się to wszystko nie podoba i nie będzie tak uczył...chcę w to wierzyć,choć jak widzę jak bawi Go co ten Jego bratanek wyczynia...to ciężko mi uwierzyć,że naprawdę tak Go to oburza....ja pewnie mam wypisane na twarzy-nie podoba mi się to wszystko!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz