poniedziałek, 29 listopada 2010

Leczenia ciąg dalszy..

..i wciąż zastrzyki:( Choć Synuś znosi je wyjątkowo dzielnie.Jestem jednocześnie dumna z Niego jak również pęka mi serce na myśl,że musi On tak cierpieć. Bóg mi świadkiem,że nie dopuszczę do Niego już nigdy nikogo choć lekko przeziębionego.
Dziś wstałam wcześnie bo przed 8 i od razu zajęłam się Maleństwem - podawaniem leków, inhalacjami przewijaniem,przebieraniem. Dla siebie miałam tylko dwie rzeczy zrobić-zjeść śniadanie (choć nie miałam na toi w ogóle ochoty,byłam tak przejęta na myśl co dziś mnie czeka) oraz ubrać się...i tylko tyle zrobiłam. Po odśnieżeniu auta zabrałam Małego i pojechaliśmy do Przychodni i mimo,że wstałam wcześniej to na miejscu byłam dopiero ok 10,tyle to wszystko zajęło mi czasu. W Przychodni dostał kolejny (6-sty) zastrzyk a potem poszłam do Pani Doktor,która co prawda powiedziała,że poprawa jest ,jednakże zbyt mała by zakończyć leczenie-dlatego zastrzyki,inhalacje,leki dalej podajemy...Mam nadzieję,że gdy w czwartek pójdę na kolejną (trzecią już) kontrolę okaże się,że już można zaprzestać leczenia,a przynajmniej podawania zastrzyków.
Tak więc niedawno przyszła pielęgniarka (tym razem z naszej Przychodni) i dała kolejny zastrzyk. Moje Słoneczko było śpiące (specjalnie nie kładłam Go spać,bo spodziewałam się,że niedługo będzie pobudka na zastrzyk) a ponadto głodne,dlatego jak Pielęgniarka poszła dostał pierwszy słoiczek zupki z mięskiem,który o dziwo calutki opróżnił, a po wszystkim przewinęłam i przebrałam Go, dostał cyca i teraz słodko sobie śpi..chwila dla Mamusi...i co Mamusia będzie robiła? Odpoczywać będzie? A skąd!!
Zabiera się do dalszej roboty...trzeba zrobić obiad i to zanim Młody się wyśpi,bo potem kąpanie,inhalowanie,podawanie leków.A oprócz tego zaplanowałam na dziś prasowanie ubranek Maleństwa i pranie Jego  pościeli,bo pewnie niedługo będę chciała by wrócił On do swojego łóżeczka (tylko czy na pewno będę chciała?!) ..dziś Tata wróci późno z pracy więc wszystko na mojej głowie. 
Tylko czy mi to przeszkadza? Absolutnie nie..radzę sobie sama doskonale i dumna jestem z siebie...
Ale tak czy inaczej chciałabym żeby moje Kochanie,wróciło szybciutko do zdrówka i nie smuciło już Mamusi.
A pierwsze co teraz zrobię to przygotuję sobie gorącą kąpiel,chwilę zrelaksuję się pryz muzyce,w wannie...tyle dla mnie...i dalej do roboty!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz