sobota, 16 lipca 2011

Prawie miła sobota

Dzień upłynął nawet nawet..miły,rodzinny..rano wspólne zakupy,potem wspólne sprzatanie,a zwieńczeniem dnia było rodzinne wyjście na plac zabaw oraz do parku.Brzmi idealnie,co?Tak też i mnie się wydawało..i tak też do czasu było..gdy w trakcie rozmowy o naszych wakacjach wyszło,że Szwagier o którym kiedyś wspominałam jednak jedzie na urlop tam gdzie my..myślałam,że padnę i natychmiast odechciało mi się wakacji..Jak mam się cieszyć,skoro jedziemy (bo nawet wspólnie wyjeżdżamy) z dość sporą częścią rodziny Starego-jedzie kuzynka Starego (ta od "Teatru jednego aktora"),Jej Mąż-zwany dalej (i wcześniej) Szwagrem oraz Jej rodzice..swoją drogą to pozazdrościć-spędzą Oni swoje pierwsze wakacje jako Mąż i Żona z rodzicami..ale wracając do naszych spraw..njus Starego zwalił mnie z nóg i na nic Jego tłumaczenie,że nie będziemy sie z Nimi widywać,poza może jednym razem..miły,rodzinny wyjazd,mający być szansą na naprawę naszego małżeństwa przestał już tak wyglądać..oczami wyobraźni widziałam już to: z Rodzinką widujemy się codziennie albo prawie codziennie,wyjście na plażę,na obiad obowiązkowo wspólne..a dopełnieniem wizji idealnych wakacji bedzie obowiązkowe pijaństwo,bo przecież ukochany wujek lubi akurat tego bratanka bo przecież obaj za kołnierz nie wylewają..a co jeśli będziemy mieć dość towarzystwa?Nic,bo przecież Stary nie odmówi Rodzince..przecież nie powie,że chcemy pobyć w swoim towarzystwie..zresztą Jemu nigdy towarzystwo Rodzinki się nie znudzi..tematy do rozmów nigdy Mu się nie skończą..jedyną znudzoną osobą będę ja..i znów będę miała to nieodparte wrażenie,że nie jestem Mu potrzebna..a przynajmniej nie do tego do czego bym chciała..jakoś świadomość,że jestem Mu potrzebna do gotowania,zmywania,prania,sprzątania i zajmowania się dzieckiem to za mało..chcialabym być kobietą do kochania-powtarzając za J.Nicholsonem w filmie,który właśnie obejrzałam..swoją drogą to ostatnio nie lubię komedii romantycznych,bo jak mam myśleć o wspólnej przyszłości,o tym,że bedziemy się razem starzeć, kiedy my będąc małżeństwem z dwuletnim stażem już skaczemy sobie do gardeł..
Ale wracając do tematu-Stary twierdzi,że moja wizja wakacji jest błędna,ale ja jestem pewna,że znam Go,może nawet lepiej niż On sam siebie,a może i On zgadza się ,choćby podświadomie,ze mną ale przenigdy się nie przyzna..niestety będę musiała przekonać się..i mam nadzieję,że się mylę..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz