sobota, 25 lutego 2012

Krok...tylko czy aby na pewno w przód?

Dziś rano ze zdziwieniem odkryłam sms-a od Starego, w którym informował, że przywiezie dziś koło 11-12 parę rzeczy dla Młodego, a dodam,że wczoraj,po rozmowie z Jego kuzynką wkurzyłam się,że On szasta kasą,podczas gdy ja muszę martwić się by na wszystko starczyło i napisałam Mu sms-a z listą potrzebnych nam (tzn Młodemu) rzeczy i to tonem niecierpiącym sprzeciwu - Proszę kupić to i to, proszę to dostarczyć nam pilnie! Wczoraj nie odezwał się wcale ale o 8 znalazłam tego dzisiejszego sms-a...już od ok 10 siedziałam jak na szpilkach,nie wiedząc czego mam się spodziewać....dopiero po Jego wyjściu ochłonęłam...a dodam,że przyjechał przed 15!! Ale po kolei...
Rano zgodnie z podjętą wczoraj decyzją wprowadziłam w życie plan przeprowadzki do swojego pokoju (z zajmowanego dotąd pokoju mojej siostry) i urządzenia się tam...i zajęło mi to na szczęście większość przedpołudnia,dzięki czemu jeszcze wtedy się nie stresowałam...jeszcze wtedy!Zajęłam się rozpakowaniem się (po 2 tygodniach trzymania wszystkiego w walizce!), układaniem w szafkach i przy okazji wywaleniem tego i owego :) Wiedziałam,że Starego 11-12 to oznacza nie wcześniej niż po 12! Dlatego parę minut po 11 wyszłam do apteki po zamówiony krem dla Młodego...a właśnie,bo nie wspominałam chyba,że od chyba tygodnia jak nie dłużej, mam problem z Jego buzią i bródką,ma pooootwornie wysuszoną, szorstką,nawet u lekarza z tym byłam,no i dziś zakupiłam krem który pediatra polecała...zobaczymy czy on wreszcie coś pomoże...no ale wracając do tematu,wyszłam do tej apteki i miałam nadzieję,że jak wrócę to nie okaże się,że Mężuś już był i zostawił co przywiózł i nie poczekał...jak już wcześniej wspomniałam przyjechał znaaaaaaaaaaaaaaaaacznie później, dlatego po powrocie z Apteki poczekałam jeszcze do ok 12:30 i odezwałam się do Niego , napisałam Mu sms,z pytaniem,kiedy mam się Go spodziewać,bo zaraz będę musiała usypiać Młodego, ten odpisał,że będzie za 30 minut,więc jeszcze spytałam czy mam czekać z usypianiem Młodego? I tu wkurzył mnie niemiłosiernie,bo napisał,żebym kładła Małego,bo On nie będzie wchodził,bo nie ma czasu! TATUŚ! Nie widział dziecka 16 dni i nie chce wejść do Niego,skoro i tak przyjechał! Początkowo nie planowałam jednak usypiać Młodego,coby mi kiedyś Tamten nie zarzucił,że uśpiłam dziecko,gdy On przyjechał,ale ok 13 zmieniłam zdanie,bo co dziecko winne,żeby Je tak karać...w końcu codziennie idzie mi ostatnio spać już przed 12! A gdy potem okazało się,że czekanie przeciągnęło się znacznie dłużej,to cieszyłam się,że dziecko nie musiało tyyyyyyyyyyle czekać...ja w tym czasie (czekania) uśpiłam dziecko, zjadłam obiad, umyłam włosy...i latałam wciąż do okna,gdy wydawało mi się,że coś podjeżdża....jestem chyba skazana na stanie w oknie...w końcu zadzwonił,że za chwilę podjedzie i żebym wyszła do Niego,bo On nie ma czasu-niestety mokre włosy i ten szalejący wiatr to średnie połączenie więc MUSIAŁ podejść do ganku...podał co miał podać i już mówił,że się spieszy,więc chwilę Go zatrzymałam,pytając jak to sobie wyobraża dalej? I że podobno dobrze się bawi...Od Niego nie dowiedziałam się za wiele,poza tym,że jutro przyjedzie po Młodego,bo chce Go na trochę zabrać do swoich rodziców...swoją drogą to ciekawe ile można pomyśleć w ułamku sekundy...gdy zaczął mówić "przyjadę jutro po.." to w pierwszej chwili pomyślałam,że powie po was....taaaaa...gdy usłyszałam już całe to zdanie to pierwsze skojarzenie - jak po rozwodzie - dziecko raz spędza weekend z Mamą raz z Tatą...i oczywiście zaraz Mu to powiedziałam i spytałam jak długo ma tak trwać,no i dodając o tych Jego baletach, których z głupkowatym uśmiechem wypierał się i dopytywał kto mi tak powiedział,na co ja odpowiedziałam,że gdy wychodzi na miasto to musi liczyć się z tym,że zawsze może spotkać Go ktoś kto mi o tym doniesie...On wypierał się,twierdząc "a za co ma pić?", odpowiedziałam,że nie wiem,nie wnikam,ale znam inne fakty (nie wydałam ani na moment swojego "informatora")ale jeśli chce się dalej bawić to niech najpierw do końca doprowadzi stare sprawy (w domyśle-zakończy nasz związek do reszty!).On powiedział (i to jedyne konkretne co powiedział dziś!),że On ma nadzieję,że wrócę i że będzie dobrze no i obiecał,że porozmawiamy...podobno nawet może jutro wieczorem ...zobaczymy...choć wątpię...obstawiam,że będzie tak-przyjedzie z Młodym prosto na kaszkę,potem będzie kąpanie,usypianie i dopiero byłabym wolna (a jeszcze powiedział,że nie chce rozmawiać u mnie w domu,więc musielibyśmy wyjść)...a jestem pewna,że czekać nie będzie...dlatego póki co,mam taki plan-poczekam na rozwój wydarzeń (co ostatnio cały czas robię!) i na rozmowę i nie zgodzę się na wcześniejszy powrót do domu! Najpierw rozmowa...i to taka,która miałaby coś wnieść...a ponieważ zakładam,że jak zwykle nie będzie miał mi nic do powiedzenia to planuję powiedzieć,że w takim razie separacja musi się przeciągnąć jeszcze,aż coś wniesie...w obecnej sytuacji boję się jednego!Boję się,że zmięknę i w bardzo krótkim czasie przekonam się jaki to był błąd:(
Daj Boże siłę!

Po południu wpadł Brat z rodzinką (z okazji urodzin mojej Mamy) i posiedzieliśmy do po 19...jak zwykle dzieciaki średnio mogły się dogadać....Natka tradycyjnie już wszystko zabierała Młodemu,a Młody wreszcie zaczął walczyć o swoje...no i wujek wciąż reagował...ciocia wciąż jest za miękka w tym temacie...nawet gdy na koniec Natka popchnęła dwa razy (pod rząd) Kubę to Wujek zareagował ostrzej niż Ciocia..i koniec końców oba maluchy płakały..choć tylko mojego było mi szkoda,bo niestety Natce należała się kara za całokształt...

A jutro zamierzam iść na 17 do kościoła (a tu u mamy chodzę na przedpołudniowe msze) coby czas rozłąki z synem minął szybko:(

3 komentarze:

  1. Aguś, jak tak to czytam wszystko, to mnie się wydaje, że on nie widzi żadnej swojej winy, i wybacz szczerość - ale wydaje mi się również, że jej nigdy nie zobaczy. Jak sam Ci powiedział, ma nadzieję że Ty wrócisz.. smutne jest to, że nie zależy mu na własnym dziecku, na tym żeby się z nim zobaczyć choć na chwilę. Nie wiem, nie chcę oceniać, bo nie do mnie to należy, ale wydaje mi się, że jemu zwyczajnie jakby nie zależy, a obecna sytuacja całkiem mu pasuje... :(

    kawcia_mielona

    OdpowiedzUsuń
  2. Aguś miałam małe zaległości w czytaniu bloga, więc dziś nadrabiając je miałam nadzieję, że u Ciebie sytuacja się polepszyła. Strasznie smutno mi się to czytało. Szczególnie szkoda mi Kubunia, bo on tęskni za tatą, aż mi serce ściska. Mam nadzieję, że wszystko się poukłada Auxerre

    OdpowiedzUsuń
  3. aż mnie ciarki przechodzą jak czytam, trzymaj sie kochana i bądz dzielna :* masia12

    OdpowiedzUsuń