piątek, 3 lutego 2012

Rozmowa nr 1

Udało się dziś (lub raczej wczoraj biorąc pod uwagę,że jest już po północy)porozmawiać...choć to chyba za dużo powiedziane...ja nagadałam się(prawie 2 godziny Mu nawijałam!!),a On? Najpierw w ogóle nie chciał rozmawiać,bo była 21 i już spał,więc Go obudziłam,bo w końcu nie wiadomo kiedy będzie okazja porozmawiać,przecież nie co dzień Młody zasypia tak wcześnie,a jak już mówił coś to tak strasznie mnie denerwował,ale ja UWAGA byłam baaaaaaaaaaaaardzo spokojna, ani razu nie wybuchnęłam ani nic z tych rzeczy...bilans?!Raczej dodatni-jestem zadowolona z siebie,ze swojej postawy, opanowania i wszystkiego co powiedziałam...choć to i tak nic nie zmieni raczej,On nie bardzo bierze do siebie to co ja mówię...ale póki co obiecał,że jutro On powie mi coś od siebie...poczekam...i pominę fakt,że ZNÓW praktycznie zmuszałam Go do "rozmowy" z sobą...jakież to upokarzające...

1 komentarz:

  1. Aguś, mam nadzieję, że może jednak coś trafiło do jego "pały". Ciekawa jestem sama co też ma Ci do powiedzenia. I czy to będzie coś naprawdę szczerego, czy tylko słowa na wiatr, od tak, dla świętego spokoju...
    Gratuluję spokoju podczas rozmowy ;)

    kawcia_mielona

    OdpowiedzUsuń